Estonia wciąż jest mało znanym turystycznym celem wśród Polaków. To właśnie w Tallinie pierwszy raz widzieliśmy zjawisko dnia polarnego. Dziwne to uczucie, kiedy chodzisz po mieście o 22.00, a jest wciąż jasno. A jeszcze dziwniej jest, jak o 3.00 w nocy wstaje świt.
Mimo położenia nad Morzem Bałtyckim Estonia dla większości jest sporą zagadką. A co nas najbardziej zaskoczyło?
-
Internetowa potęga
Przed przeprowadzką do Tallina, wiedzieliśmy, że popularny komunikator Skype został wynaleziony w Estonii. Ale tak naprawdę”e-Estonia” to kolebka wielu start-upów oraz cyfrowych usług i administracji. Byliśmy zdumieni tym, że WiFi możemy złapać wszędzie. Nie tylko w restauracji i na lotnisku, ale także w lesie (a te zajmują prawie połowę kraju) i na plaży. Prawo dostępu do internetu jest wpisane do konstytucji, a wszystkie urzędowe sprawy można załatwić, siedząc na kanapie w swoim domu. Estończycy mogą nawet zagłosować w wyborach przez internet. A my tak po „staroświecku”, aby spełnić swój obywatelski obowiązek i wziąć udział w wyborach parlamentarnych w 2015 roku, musieliśmy jechać do Ambasady w Tallinie :).
Informatyzacja życia publicznego w Estonii jest powalająca.
-
„Szary paszport”
Estonia po deklaracji niepodległości w 1991 r. i oderwaniu się od Związku Radzieckiego, nie przyznała wszystkim automatycznie swojego obywatelstwa. Chodzi tu nie tylko o Rosjan, ale również przyjezdnych z innych republik radzieckich np. Białorusinów, Ukraińców itd. Mogli oni otrzymać obywatelstwo jedynie po zdaniu egzaminu z kultury i języka estońskiego. Jeżeli nie chcieli lub nie umieli go zdać, to otrzymywali tzw. paszport bezpaństwowca (o szarym kolorze).
Nasz bezpaństwowy kolega zachwalał sobie „szary paszport”, a motywował to tym, że miał legalną pracę, uczył się w szkole państwowej, korzystał z publicznej opieki zdrowotnej, bez problemów mógł prowadzić działalność gospodarczą (ba, mógł ją nawet założyć w 15 minut!- patrz punkt 1), mógł podróżować bez wizy po UE i po Rosji i…nie musiał odbywać służby wojskowej. Takich osób jak Alexy w Estonii jest ok. 90 000!. Sporo, jak na kraj, w którym żyje 1,325 miliona ludzi.
-
Darmowa komunikacja miejska
Choć w Tallinie mieszka tylko ok. 400 tys. ludzi (czyli taki Rzeszów x 2), to władze wpadły na świetny pomysł darmowej komunikacji dla mieszkańców stolicy. Dzięki temu, po ulicach jeździ mniej samochodów, a to przekłada się na brak korków. Podczas naszego półrocznego pobytu w Tallinie, nigdy nie spotkaliśmy w autobusie kontrolera.
-
Estońska huśtawka