Skip to content
O Kórniku pierwszy raz usłyszeliśmy od fachowca, który wykonywał dla nas usługę remontową. W luźnej rozmowie wyszło, że Pan Ł. planuje spędzić popołudnie w Kórniku. Jedzie tam z rodziną zobaczyć zamek. Stop. Mamy tu słowo klucz. On powiedział „zamek”. No bo sama nazwa „Kórnik” brzmiała niespecjalnie zachęcająco i kojarzyła nam się głównie z przydomowym kurnikiem dla zwierząt hodowlanych. A że żadne z nas nie wychowało się w Wielkopolsce, to uskuteczniliśmy googlowanie. Zachęceni, tym co udało nam się znaleźć w sieci, w jeden piękny, upalny dzień wybraliśmy się do Kórnika przez duże „K” i „o” z kreską 🙂.
Do Kórnika łatwo można się dostać z Poznania trasą S11. Istnieje możliwość bezpłatnego zaparkowania samochodu w centrum miasta, a to bardzo blisko wejścia na teren zamku i Arboretum. A jak ktoś chce podjechać bliżej, to tuż przed wejściem jest płatny parking i cała infrastruktura gastronomiczna. Wejście na teren arboretum i zobaczenie zamku z zewnątrz kosztuje 10 pln/osoba (czerwiec 2020).
A co jest po drugiej stronie wejścia? 🙂
Po zakupieniu biletów wstępu i wejściu na teren arboretum kierujemy się w prawą stronę i widzimy przepiękny zamek, który został uznany za pomnik historii. Zamek przechodził z rąk jednego rodu do rąk drugiego rodu, ma historię podobną do wielu innych zamków, tyle że z innymi nazwiskami.
Ale wiecie, co jest naprawdę ciekawe? Historia Teofili Działyńskiej, która była właścicielką zamku i okolicznych dóbr w XVIII wieku. Teofilia została sierotą w wieku 11 lat. Mając zaledwie 18 lat ,poślubiła starszego od siebie o 22 lata Stefana (mhhhmmm, to inne czasy były…). Stefan był bogatym mężem, starostą łęczyckim i synem właścicieli Czempina. Małżeństwo jednak nie cieszyło się długo wspólnym szczęściem. Dwoje ich dzieci zmarło zaraz po porodzie. Przeżył tylko najmłodszy syn, Feliks (ten, co później założył Nowy Tomyśl), ale kiedy miał on roczek, zmarł Stefan. Teofilia została wdową z malutkim synkiem. 6 lat po śmierci męża postanowiła dać sobie drugą szansę i wyszła ponownie za mąż. Tym razem jej wybrankiem został Aleksander, który był zupełnym przeciwieństwem jej pierwszego męża – Stefana. Aleksander był starostą borzechowskim, miał duuużo mniejszy niż ona majątek i był od niej 8 lat młodszy. Ale i w tym małżeństwie Teofilia nie zaznała szczęścia, co doprowadziło do jego rozpadu i rozwodu 8 lat po wzięciu ślubu. Właścicielka zamku w Kórniku nie wyznawała zasady „do 3 razy sztuka”. Po rozwodzie z Aleksandrem żyła w samotności do końca swojego życia skupiając się na pracy w swoich dobrach. Teofilia była osobą wykształconą i nieprzeciętną. Nie znosiła też sprzeciwu. To ona przebudowała gruntownie zamek, nadając mu późnobarokowy charakter. W jej ogrodzie obok zamku znajdowały się ptaszarnie i wodotryski. Z paszczy krokodyli, wielorybów i ustawionych na herbach Działyńskich lwów, wypływała woda. Na kanale przy zamkowym pływały łabędzie, a po dziedzińcu chodziły żurawie, pawie i bażanty. Mieszkańcy pałacu mogli odpoczywać w dwóch ogrodowych altanach. Można rzec tak – ogród teraz jest piękny, ale za czasów Teofili był on jeszcze bardziej odjazdowy. Wyobrażacie sobie to zdjęcie niżej z pływającymi w wodzie łabędziami? I chodzącymi pawiami, które dumnie prezentują swoje kolorowe ogony? 🙂
My zamek widzieliśmy tylko z zewnątrz. Ale wiemy, że w jednej z zamkowych sal wisi portret Teofili i wiąże się z nim ciekawa legenda (no przecież powszechnie wiadomo, że każda twierdza ma swoją Białą Damę – o kurcze, wyprzedziliśmy fakty). Od początku. Legenda głosi, że gdy Teofila umarła, na jej temat zaczęły szerzyć się plotki o tym, że przywrócenie do dawnej świetności pałacu i jego okolic było możliwe wyłącznie dzięki skarbowi ukrytemu w zamku przez dawnych właścicieli. Teofilia naruszyła ten skarb, a był on strzeżony przez złe duchy, które po jej śmierci nie pozwalają tej nieprzeciętnej damie zaznać spokoju aż do dzisiaj. Każdej nocy, tuż przed dwunastą, dama schodzi z portretu i ożywa. Do świtu przechadza się po pałacowych salach. Czasem rycerz na koniu zabiera ją do parku.
Ciekawe, czy Teofilia jest zadowolona z tego, jak obecnie wygląda jej posiadłość? Sądzimy, że nie powinna mieć żadnych zastrzeżeń do tego, jak utrzymany jest ogród 🙂
Arboretum
Park przyzamkowy zajmuje powierzchnie około 30 hektarów. Jednak najbardziej wyróżnia to miejsce fakt, że jest to najstarsza i zarazem jedna z najbogatszych kolekcji roślin drzewiastych w kraju. W arboretum znajduje się około 3000 roślin, w tym wiele egzotycznych. Byliśmy tam w czerwcu, róże wtedy pięknie pachniały, a ich kolory były po prostu bajeczne. A wiecie kiedy jest tam najlepiej jechać? W kwietniu, bo wtedy kwitną magnolie i widoki są podwójnie bajeczne. Na terenie Arboretum znajduje się też polana edukacyjna, polana piknikowa i ławeczki do odpoczynku. A, no i jedna z najbardziej docenionych atrakcji przez małe dzieci – plac zabaw.
(Edit lipiec 2020: czytelnicy nam podpowiedzieli, że w Arboretum rosną gruszki na wierzbie – tak, one naprawdę istnieją! 🙂 A w Kórniku można też zobaczyć dom, w którym urodziła się Wisława Szymborska).
Wróć