Skip to content
Nie będzie to wpis o żadnym pięknym miejscu. Mało tu będzie refleksji związanych z odwiedzonymi krajami, ludźmi i kuchnią. Ale będzie o tym, że czasami nie warto kurczowo trzymać się celu. I o tym, że są momenty, w których lepiej odpuścić. Ale teraz ważne – mówimy odpuścić, a nie poddać się. 🙂
Jesteśmy w Indonezji i… odpuszczamy wejście na wulkan Bromo
Przypomina nam się rok 2015 i nasza podróż po Indonezji. Wtedy jeszcze sami, bez dziecka na pokładzie dotarliśmy na archipelag wysp Gili. Przepiękne 3 małe wysepki to idealna lokalizacja do uprawiania snorkelingu. Nieprzewidziany wcześniej ciąg zdarzeń spowodował jednak, że nie udało nam się wtedy popływać z rurką. A jakby tego było mało, kilka dni później nie udało nam się też wejść na wulkan Bromo na wyspie Jawa. Mieliśmy poczucie przegranej. Był plan, który się po prostu posypał. Takie tunelowe myślenie sprawiało, że czuliśmy na sobie niewidzialny ciężar, który nas stale uwierał. Tak trochę biczowaliśmy się emocjonalnie :D. A wystarczyło po prostu odpuścić w tamtym momencie i pójść dalej. Oczywiście przesadzilibyśmy, puszczając teraz opowieść o tym, jacy my to zawsze byliśmy niesamowicie ambitni i jak konsekwentnie dążyliśmy do obranych celów. Nie, nie uważamy, żebyśmy się jakoś wyróżniali pod tym względem. Wiele osób próbuje na siłę forsować plany, z którymi nie jest im po drodze. Odpuszczanie to jedna z tych rzeczy, które pozornie będąc łatwą, jest niezmiernie trudna.
Jesteśmy w Tatrach i… odpuszczamy Morskie Oko
Morskie Oko to zdecydowanie must-see dla odwiedzających Tatry. A dla podróżujących z dzieckiem, które już chodzi, ale nie przejdzie na nogach 9 km w jedną stronę i potrzebne jest też wsparcie wózka, to opcja idealna. A jeszcze jak weźmiemy do tego fakt, że wózek, który posiadamy, nie jest wózkiem terenowym, tylko kupionym z myślą o wyjazdach samolotowych, to trasa nad Morskie Oko wydaje się idealna – Bo przecież po asfaltowej drodze każdy wózek da radę!. Podążając za radą właścicielki domku, w którym zatrzymaliśmy się, dzień przed zaplanowaną wycieczką nad Morskie Oko wykupiliśmy miejsce parkingowe w Palenicy Białczańskiej (koszt – 30 pln/doba – wrzesień 2020), a w dniu wyjazdu zjedliśmy śniadanie przed 8.00 i wsiedliśmy do samochodu. Po 10 minutach jazdy serpentynami musieliśmy zmienić plany, bo… Adaś zwrócił wszystko, co zjadł przed niespełna godziną.
Nad Morskie Oko tego dnia nie poszliśmy – Ba, nie poszliśmy tam podczas całego 5-diowego pobytu w Górach z racji na pogarszającą się z dnia na dzień pogodę. Dzień rozpoczęty fail-startem spędziliśmy w dużej części na placu zabaw. Spacerowaliśmy po okolicy, zachwycając się domami w stylu witkiewiczowskim oraz odwiedzaliśmy klimatyczne, podhalańskie karczmy. Było naprawdę przyjemnie.
Zajęło nam kilka lat zrozumienie tego, że czasami po prostu nie warto realizować celów z uporem maniaka. Postawa po trupach do celu może być dużą zaletą sportowców (którymi my nigdy nie byliśmy). W życiu codziennym częściej jednak bywa nieco dokuczliwa.
Niesamowite jest to, jak bardzo można zyskać na jakości podróży, wyjeżdżając z dzieckiem.
Dzięki Adaś! 🙂
Wróć