Znacie przypadki osób i rodzin, które potrafią podporządkować całe swoje życie pasji? Oni nie szukają rozwiązań, jak pogodzić hobby z prozą życia codziennego, pracą i szkołą. Oni robią tak, żeby to pasja grała pierwsze skrzypce w ich życiu, a całą resztę próbują poukładać tak, żeby dopełniała całości. Głowy takich osób nie wirują wokół jakiegoś wyimaginowanego ideału, żyją oni tu i teraz. Wiemy, że to może brzmieć banalnie i frazesowo, ale chcemy tutaj Wam powiedzieć o Szczęściarzach, którzy odkryli swoją wielką pasję i żyją swoim marzeniem.
Czy da się zamieszkać na jachcie?
Czy przeszła Wam kiedyś przez głowę myśl taka, żeby zamieszkać na morzu, na niewielkiej powierzchni jachcie? Nie? Nam też nie :). Ja mam chorobę morską i średnio pływam. Adrian nie ma choroby morskiej, pływa lepiej niż ja, ale wolałby zamieszkać na jednej z tajskich wysp. Wiecie chatka z bambusa, soki z papai na wyciągnięcie ręki, błękitna woda i wcale nie mniej błękitne niebo. I ja się pod taką opcją emigracji podpisuję! 🙂 Jachty zawsze nam się kojarzyły z formą spędzania wolnego czasu, która może trwać kilka dni, może tygodni. Oczywiście niektóre jachty i katamarany przycumowane do portów we Francji, Grecji, czy Egipcie robiły na nas piorunujące wrażenie, ale nigdy nie patrzyliśmy na nie jako na potencjalny „dom na pełen etat”. Kalinka z rodzicami już od kilku lat mieszka w ten sposób na wodzie. Ich historia zaczyna się jak wiele innych – rodzice pracujący w korporacjach, którym coraz trudniej wraca się do biura po podróżach na pewnym etapie podejmują kluczową decyzję – przenoszą się z lądu na morze, zamieniają biuro na jacht. Jak wygląda ich życie na głębinach?
„Kalinka na fali. Życie to przygoda” – Kalina Jakubczak
Nastolatka opowiada o swoim życiu na ograniczonej przestrzeni jachtu, edukacji zdalnej i obowiązkach. Oprócz ciekawostek żeglarskich w książce są też ciekawostki podróżnicze i opis miejsc w Chorwacji, Czarnogórze i Maroko, które zachwyciły młodą autorkę – wierzcie mi, można się rozmarzyć :). Książka ma nieco komiksową okładkę, ale wewnątrz znajduje się dość sporo tekstu.
To dość nietypowa pozycja, która może pomóc dzieciom rozbudzić ciekawość świata i pielęgnować podróżniczą pasję. Kalinka bardzo ciekawie opisuje, jak fascynujące może być życie pod żaglami. Nawiązuje wspaniałe przyjaźnie w portach, a zamiast pamiątek z nowych miejsc zbiera wspomnienia oraz zdjęcia. Nasz trzyletni Adam jest jeszcze za mały na taką lekturę, ale lubi przeglądać zdjęcia zawarte w książce. Radość sprawia mu szukanie na nich jachtów (fotki robione z drona albo z jakieś góry wygrywają! :)). Przypadł mu też do gustu cały rozdział poświęcony zwierzętom wodnym i rozdział o Kotorze – mieście kotów. Myślę, że za 2-3 lata zainteresuje się też bezpieczeństwem na jachcie, nawigacją, sztuką przewidywania pogody, jak kiedyś czytano mapy i tym, jaka jest rola kapitana na jachcie. Książka nie tylko przekazuje wiedzę w ciekawy sposób (bo z perspektywy dziecka, które zna się na temacie), ale jest też pięknie wydana – ma grubą okładkę, a każdą kartkę zdobią zdjęcia.
Książkę możecie kupić TUTAJ.
Wróć