Moja pierwsza podróż do Azji odbyła się na przełomie 2011/2012 roku. Był to trzytygodniowy pobyt w Japonii. Jakie temu towarzyszyły emocje! Powiedzieć, że silne, to jakby nie powiedzieć nic. Od tamtego czasu minęło prawie 10 lat, a ja wciąż mam przed oczyma obrazki japońskich świątyń i majestatycznych bram tori, gejsz sunących ulicami Kioto, radośnie biegających jeleni po ulicach Nary, pierwszej stolicy Japonii. Doskonale pamiętam głośne karaoke w Nagoya i jeszcze głośniejszą dzielnicę Harajuku w Tokio. Na wspomnienie dźwięku siorbania podczas jedzenia zupy miso wyskakują mi na skórze dreszcze do dzisiaj, a odgłos śpiewu ptaków kojarzył mi się wyłącznie z japońską toaletą jeszcze długo po powrocie do Polski.
Kiedy trafiliśmy na książkę Joli Jaworskiej „Kocie ścieżki. Japonia”, to wiedziałam, że musi ona się znaleźć w naszej biblioteczce. Ładna, twarda okładka z odcieniami zieleni i różu przywodziła na myśl sakurę – kwitnące kwiaty wiśni. No i kot. Kot, który jest ulubionym zwierzakiem Adama. Mieliśmy pewność, że sympatyczne zwierzę zaskarbi sobie sympatię naszego syna.
Japonia zawsze mi się bardziej kojarzyła z psem niż z kotem. A to za sprawą poruszającej historii psa Hachiko – znacie? Hachiko to symbol spokoju i wierności dla Japończyków. Piesek rasy akita codziennie odprowadzał swojego pana na stację Shibuya w Tokio. Ueno, właściciel psa, kupował bilet, wsiadał w pociąg i jechał do pracy. Hachiko codziennie czekał na powrót swojego właściciela. Pewnego dnia mężczyzna nie przyszedł odebrać swojego czworonożnego przyjaciela ze stacji – zmarł. Jednak piesek wciąż wierzył, że jego pan po niego wróci i jeszcze przez kilka lat przesiadywał na stacji. W miejscu, w którym na stacji Shibuya, Hachiko wyczekiwał z utęsknieniem właściciela, stoi dziś jego pomnik. Jest tam bardzo tłoczno.
W książce „Kocie ścieżki. Japonia” mamy kotka Kotaru, który na początku wita się z czytelnikami w języku japońskim, a później krótko charakteryzuje 4 główne wyspy kraju Kwitnącej Wiśni – Honsiu, Hokkaido, Kiusiu i Sikoku. Wspomina też o małej wysepce Tashirojima, na której mieszka ok. 400-600 bezpańskich kotów i na której znajdują się domki w kształcie… nie zaskoczę Was – kotów.
Książka zawiera 9 rozdziałów, w których Kotaru przybliża czytelnikowi między innymi religie (a w Japonii dominują dwie, które się przeplatają – shintō i buddyzm), historię samurajów, jedzenie (nie tylko sushi), kulturę, pokazuje, jak wygląda tradycyjny japoński dom i co oznaczają konkretne stroje. Kotaru pokazuje też tradycje, sporty, święta oraz pismo japońskie. Nie zapomina też dodać informacji o ogromnym znaczeniu grzeczności w codziennym życiu.
Tytuły wszystkich rozdziałów to:
-
W krainie bogów
-
Itadakimasu
-
Zapach tatami
-
W labiryncie
-
Rzecz do noszenia, czyli kimono
-
Droga wojownika
-
Magia matsuri
-
Sztuka codzienności
-
Koty
Nam najbardziej przypadł do gustu rozdział „W labiryncie”. Jest on stosunkowo krótki w porównaniu do innych rozdziałów, ale to tutaj Kotaru opowiada o shinkansenach (pojazdy szynowe to kolejna pasja Adasia i dlatego to najchętniej przez nas czytany rozdział). Jesteśmy w Tokio. Największym mieście na świecie. Towarzyszy mu ciągły gwar i harmider. Metro stolicy Japonii może być tak zatłoczone, że nawet kot by się w nim już nie zmieścił. Ale w tym chaotycznym mieście są też dzielnice pełne zieleni i spokoju. To właśnie tam chodzą Japończycy świętować Hanami. Hanami to tradycyjny, japoński zwyczaj podziwiania kwiatów kwitnącej wiśni. To jedno z najważniejszych wydarzeń w japońskiej kulturze mające miejsce w marcu/kwietniu. Mieszkańcy Nipponu tłumnie gromadzą się wtedy na piknikach. Rozkładają koce, popijają sake i jedzą przygotowane wcześniej przekąski.
Śliskie kartki książki zawierają dość sporo tekstu, który jest przekazany w prosty i czasami zabawny sposób. Wspaniałe ilustracje z pastelowymi kolorami sprawiają, że książkę chce się oglądać kilka razy.
Książkę można kupić TUTAJ.
Wróć