Skip to content
Okulary Na Świat
Menu
  • Strona główna
  • O nas
  • Tu i tam
    • Afryka
      • Egipt
    • Ameryka Północna
      • Meksyk
    • Azja
      • Arabia Saudyjska
      • Indonezja
      • Izrael
      • Malezja
      • Singapur
      • Tajlandia
      • Turcja
      • Wietnam
      • ZEA
    • Europa
      • Anglia
      • Belgia
      • Chorwacja
      • Czechy
      • Estonia
      • Francja
      • Grecja
      • Holandia
      • Łotwa
      • Macedonia
      • Polska
        • Małopolskie
        • Podkarpackie
        • Pomorskie
        • Wielkopolskie
      • Rumunia
      • Słowacja
      • Węgry
  • Lifestyle
    • Inspiracje
    • Hotele
    • Pyszności
    • Projekt: rodzina
      • z Afryki
      • z Ameryki Północnej
      • z Ameryki Południowej
      • z Azji
      • z Europy
    • Recenzje książek
    • Recenzje linii lotniczych
    • W podróży z dzieckiem
  • Tanie latanie
  • Współpraca
  • Kontakt
  • Polski
  • English
Menu

Na co uważać w Tajlandii?

2020-01-032023-10-16 by OkularyNaŚwiat

Wielokrotnie polecaliśmy Wam Tajlandię. Jest to kraj wspaniałych, uśmiechniętych ludzi, najsmaczniejszego jedzenia ulicznego, kraj pięknych wysp i wspaniałej przyrody. Dzisiaj chcielibyśmy Wam przybliżyć problemy i próby oszustw, jakie Was mogą spotkać w czasie podróży po tym kraju. Nie oznacza to, że ze względu na nie nasze zdanie o Krainie Uśmiechu uległo pogorszeniu. To co za chwilę przeczytacie spotkać Was może w każdym kraju. Chcemy po prostu, byście byli czujni :).

Wpis podzieliliśmy na 2 kategorie – to, co może być problematyczne i jak można zostać oszukanym.

Co może być problematyczne w Tajlandii?

  • Tajowie nie mówią po angielsku

Z tego podstawowego problemu wynika wiele innych. Nie chcemy do jednego wora wrzucać wszystkich. Oczywiście po angielsku dogadacie się bez problemu w hotelach czy na lotniskach, ale nie ma co liczyć na to, że na ulicznych straganach z jedzeniem spotkacie kogoś, kto będzie mówił po angielsku. Tyczy się to zarówno starszego, jak i młodszego pokolenia Tajów. Jasne, można dogadać się nawet na migi, ale do tego trzeba chęci z obu stron. Przypomina mi się historia Ali (wegetarianki), która poszukiwała czegoś bezmięsnego na obiad dla siebie i podchodząc do jednego ze straganów z jedzeniem wskazała na coś palcem i zapytała młodą Tajkę, która ów stragan obsługiwała: „Is that with meat?” W odpowiedzi twierdzące kiwanie głową, na które Ala postanowiła się upewnić: „Is it without meat?” I znów uzyskała ten sam efekt od sprzedającej. Generalnie wegetarianie w Tajlandii nie mają łatwo. Można oczywiście jeść ryż, makaron, ser tofu czy jakieś warzywa, ale tak jak wspomniałem powyższym przykładem, ciężko może być przy ustaleniu tego, co tak naprawdę jemy. W sklepach typu 7-eleven, Family Mart, czy TESCO Lotus są oczywiście gotowe produkty z angielskim tłumaczeniem, ale wybór dla wegetarian jest bardzo niewielki. Tajlandia to raczej kraj mięsożerców :).

  • Dziurawe chodniki

Kolejny problem, z którym sami się spotkaliśmy to kwestia spaceru po Bangkoku, czy szerzej po jakimkolwiek mieście w Tajlandii z wózkiem. Chodniki albo są bardzo wysokie i są w nich dziury. Albo są wąskie i na dodatek mistrzowie architektury urbanistycznej umieścili na ich środku np. słup telegraficzny. Albo najczęściej w zasadzie nie ma ich wcale i trzeba iść poboczem, co oczywiście jest nieco ryzykowne. Sprawia to, że mając do pokonania dystans zaledwie kilkuset metrów, często lepiej jest wziąć taksówkę niż iść pieszo.na co uważać w Tajlandii

  • Brak śmietników

Spacerując zgłodnieliśmy. Po drodze spotykamy stragan z jedzeniem, na którym kupujemy kurczaka nadzianego na wykałaczkę (a’la szaszłyk). Dodatkowo dostajemy woreczek z ostrym sosem, w którym tego kurczaka maczamy. Palce lizać :). Na koniec tej uczty zostajemy z woreczkiem i wykałaczką i… problemem, co z tym asortymentem zrobić. Śmietniki na ulicach tajskich miast są tak powszechne, jak znajomość języka Shakespeare-a na poziomie native, zaś kary za zaśmiecanie mogą dojść nawet do 10 000 THB! Jak my radzimy sobie z tym problemem? Niemal na każdym rogu w Tajlandii spotkać można sklep 7-eleven, a przed nim… śmietnik. Warto po prostu przetrzymać nasze odpadki aż do momentu kiedy będziemy mogli je w nim umieścić.

  • Wypożyczalnie skuterów

Ostatnia chyba rzecz, na którą chcielibyśmy Wam zwrócić uwagę to kwestia wypożyczania skuterów. Wielokrotnie spotkaliśmy się z pytaniem, o to co jest potrzebne przy wypożyczaniu skuterów. Chociaż sami skutera nie wypożyczaliśmy w obawie o własne życie, to odpowiedź jest nam znana. Musicie mieć międzynarodowe prawo jazdy na skuter/motocykl. ((edit 2023) Jak słusznie podkreślił nasz czytelnik, w Tajlandii nie można nawet prowadzić skuterów do pojemości 125 ccm mając prawo jazdy kat. B. W Polsce natomiast jest to dozwolone). Tajowie jeżdżą mało bezpiecznie i o wypadek nie jest trudno. Dodatkowo, na wyspach drogi bywają bardzo zdradliwe i np. na naszym ukochanym Koh Chang bardzo strome i górzyste. Oprócz międzynarodowego prawa jazdy, potrzebne nam będą umiejętności i doświadczenie. Są wypożyczalnie, które skuter wypożyczą nam po zastawieniu paszportu i nie będą sprawdzały, czy posiadamy uprawnienia. Takich jest większość, a w razie wypadku, żadne ubezpieczenie nas nie obejmie z uwagi na brak uprawnień. Prosimy Was o rozwagę, bo skutki jazdy skuterem bez uprawnień mogą być i bywają niestety opłakane. Kolejna rzecz to kwestia zostawiania paszportu w wypożyczalni (tyczy się to i skuterów i samochodów). NIGDY nie zostawiajcie paszportu. W razie jakichkolwiek sporów (oddacie skuter na którym będzie rysa, której nawet Wy nie zrobiliście) stanie się on przedmiotem szantażu i próby wyłudzenia od Was pieniędzy. 

Jak można zostać oszukanym w Tajlandii? Na co uważać?

  • Taksówkowi naciągacze

Tak, to jest niestety plaga. Oczywiście nie tylko w Tajlandii, ale tu dodatkowo dochodzi problem językowy opisany powyżej. Taksówki w Bangkoku są bajecznie tanie, o czym pisaliśmy TUTAJ. Stąd turystom „cena z kosmosu” rzucona przez taksówkarza może wydawać się i tak niewielka w porównaniu do warunków europejskich. Nie dajcie się nabrać i zawsze przed kursem upewnijcie się, że taksometr jest włączony. Upewnijcie się również, że Wasz kierowca wie, dokąd ma jechać. Tu już nawet nie chodzi o język. Spotkaliśmy się z tym, że podając taksówkarzowi nie tylko adres, nazwę miejsca, ale nawet telefon z pobraną trasą do danego miejsca sugerując, żeby po prostu jechał tą trasą jak po nitce, ten nie miał pojęcia, co ma zrobić (albo udawał, że go nie ma). Możecie spotkać się z tym, że kierowca po usłyszeniu nazwy miejsca rzuci Wam jakąś wymyśloną cenę. Nie mając przy tym bladego pojęcia, gdzie miejsce, do którego zmierzacie znajduje się. Wówczas cena ta okaże się dla Was korzystniejsza. Mieliśmy tak w Chiang Mai, chcąc dostać się do naszej hostki Carol (nocowaliśmy wówczas na Coachsurfing-u) ze stacji autobusowej. Pokazaliśmy adres miejsca docelowego kierowcy tuk-tuka, który sprawiał wrażenie, iż wie dokąd ma jechać. Zażądał od nas 100 THB (normalnie trasa, którą miał do pokonania kosztowała 150 – 200 THB jak się później dowiedzieliśmy). W połowie drogi, lawirując między wąskimi uliczkami, poprosił kogoś o poradę. Ten ktoś uświadomił go, że do przejechania ma kawał drogi i jedzie w złym kierunku.
Ostatnio ze strony taksówkarza spotkaliśmy się z bardzo niemiłą sytuacją. Mieliśmy do pokonania dystans rzędu kilkunastu kilometrów, mając ze sobą wszystkie bagaże. Jechaliśmy z hotelu, w którym powitaliśmy Nowy Rok do mieszkania znajomego, u którego zatrzymaliśmy się na jakiś czas po Sylwestrze. Taksówkę zamówili nam w recepcji hotelu. Podjechał młodo wyglądający taksówkarz, oczywiście słowem niemówiący po angielsku. Obsługa wyjaśniła mu gdzie, chcemy się dostać i upewniliśmy się, że taksometr jest włączony. Pan taksówkarz wrzasnął do nas „highway”, mające oznaczać pytanie czy chcemy jechać autostradą (płatna 75 THB), czy normalną drogą. Odpowiedzieliśmy „no highway”, na co on zdenerwowany (prawdopodobnie tym, że niewiele na tym interesie ugra) zaczął wypakowywać wszystkie nasze bagaże, pokazał nam ręką, że mamy wysiąść i odjechał. Ot taki taksówkarski foch :). Zamówiliśmy wówczas Grab-a (odpowiednik UBERA, pochodzący z Malezji) i bez żadnych pytań dojechaliśmy do celu za z góry znaną sobie stawkę. Podczas podróży napotkaliśmy na kolejny problem. Tym razem taki, z którym nie tylko turyści, zwłaszcza biali (z tajskiego farangi) mają do czynienia, ale również rodowici Tajowie. W trakcie podróży zatrzymała nas policja. Nasz kierowca pokazał dokumenty, wysiadł z samochodu i po około 10 minutach utarczki słownej z policjantem wrócił i na pytanie „what has happened?” odparł tylko „corruption, 1 000 THB”. Czyli po prostu lepiej „dać w łapę” niż czekać, aż policjant wynajdzie nam problemy z tego samego miejsca, z którego taksówkarze wynajdują ceny i z 1 000 THB zrobi się 10 000 THB. Ponoć korupcja niestety jest tu na porządku dziennym. na co uważać w Tajlandii

  • Oszuści w Bolt (edit 2023)

Wspominaliśmy Wam, że w Tajlandii często używaliśmy aplikacji Grab. Ostatnimi laty na tajskim rynku pojawił się również znany nam z Polski Bolt. Obie firmy działają poprzez aplikację, ale Bolt jest ok 20% tańszy. Korzystanie z Bolta działało bez zarzutów do naszego ostatniego dnia pobytu w Tajlandii. Przed wyjazdem na lotnisko Suvarnabhumi pojechaliśmy spotkać się z naszą koleżanką Jacky do jednej z knajpek w okolicach Punnawithi. Miło spędziliśmy czas z naszą znajomą, której nie widzieliśmy trzy lata. Przed wyjściem standardowo zamówiliśmy Bolta, aplikacja pokazywała cenę 330 THB. Za kilka minut podjechał samochód, do którego wsiedliśmy i ruszyliśmy w stronę lotniska. Robiło się powoli ciemno, a po drodze nie było żadnych korków. Gdy dotarliśmy na miejsce, kierowca wziął swój telefon, odpalił aplikację i pokazał nam cenę… 560 THB! Na naszej aplikacji cena też uległa zmianie. Adrian zaczął dyskusję z kierowcą, który nie mówił po angielsku. Dyskusja zatem była dość trudna w prowadzeniu. Minuty uciekały, a kierowca nie odpuszczał. Wiecie, w dniu wyjazdu nie ma się ze sobą zbyt dużej, lokalnej gotówki. Raczej dba się o to, żeby niewiele jej zostało, szczególnie jeśli chodzi o taką walutę jak bath tajski, który w polskich kantorach jest w zasadzie niewymienialny. Bolt na tej trasie nie powinien kosztować więcej niż 350 THB. Dosyć śmieszne było to, że kierowca podczas naszej podróży miał włączony taksometr i wskazywał on kwotę 270 THB – mamy świadomość, że przez aplikację płacimy więcej za usługę, no ale to więcej miało być 330 THB :). Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta, więc stwierdziliśmy, że zapłacimy oszustowi  560 THB  i skontaktujemy się supportem Bolta. 

Później zaczęliśmy googlować, jak to się mogło stać, że finalna cena podskoczyła o 230 THB? Na internetowych forach znaleźliśmy informację o tym, że kierowcy Bolta mogą bez wiedzy pasażerów zmienić finalny cel podróży i cena wtedy zostaje przeliczona. Jak widać, oszuści wywęszyli  sposób na łatwy zysk.

Co na to support Bolta? Jedno nasze zgłoszenie zostało zamknięte zaraz po otrzymaniu automatycznej wiadomość o tym, jak jest im przykro z powodu naszych doświadczeń. Przy drugim zgłoszeniu Bolt zgodził się na zwrócenie nam 230 THB w złotówkach. Po podaniu numeru konta, kontakt się urwał. Wysyłane follow-upy nie nie dały. Od zgłoszenia minęło już 6 miesięcy bez kilku dni, więc raczej nie uda się odzyskać nadpłaconych środków. Majątek to nie jest, ale liczą się zasady. 

  • Naciągacze przy Wielkim Pałacu Królewskim (edit 2023)

Tutaj też posłużymy się naszą historią z 2014 roku o której wcześniej nie napisaliśmy. Nie jestem pewna, czy ten sposób oszustwa dalej funkcjonuje, ale kilka lat temu był to jeden z najpowszechniejszych scammów. No to słuchajcie – plan na Tajlandię w 2014 roku mieliśmy tak skrojony, że było w nim wszystko. Każdy dzień był dokładnie rozplanowany, zawierał informacje o atrakcjach, godzinach ich otwarcia oraz cenie biletów. Zaraz po przylocie do Bangkoku pojechaliśmy na Khao San Road i tam znaleźliśmy hostel na kolejne 3 dni. Następnego dnia wybraliśmy się do największej atrakcji, miejsca świętego dla Tajów -Wielkiego Pałacu Królewskiego. Kiedy szliśmy, z jeszcze dość odczuwalnym jet lagiem i nawigacją w ręku, zaczepił nas Taj. Zapytał nas dokąd idziemy. Odpowiedzieliśmy, po czym ten człowiek obwieścił nam, że pałac jest dzisiaj zamknięty. Według niego, odbywały się w nim uroczystości i tylko mnisi mieli wstęp. Zanim jeszcze na dobre się rozkręcił ze swoją spersonalizowaną ofertą dla nas, my już wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z oszustem. Pożegnaliśmy się z panem i poszliśmy w swoim kierunku. Pałac był otwarty dla zwiedzających. 

O co chodziło człowiekowi, który nas zaczepił? Miał on nadzieję, że trafił na mało zorientowanych w temacie. Liczył, że zrezygnujemy z wycieczki do pałacu, a wybierzemy się z nim na płatną wycieczkę po innych miejscach.

To już chyba koniec naszej listy problemów, z którymi można spotkać się w Tajlandii. A co stanowiło dla Was problem, podróżując po tym kraju? Czy coś dorzucilibyście do powyższej listy? 🙂

✈️ Szukasz lotów do Tajlandii 🇹🇭 ❓ Kliknij TUTAJ, aby znaleźć najtańszy lot do tego miejsca ❗

🛌 Potrzebujesz noclegu na miejscu? Najtańsze noclegi znajdziesz na booking.com

🌐 Pozostań w kontakcie z bliskimi, dzięki Airalo! Wpisując specjalny kod polecający: ADRIAN6665 otrzymasz 3 USD zniżki na pierwsze zamówienie, a nasz SAMOUCZEK pomoże Ci w instalacji eSim!

Wróć

____________________________________________________________________________________________________________
  • tanie loty i wczasy_Easy-Resize.com (1)
    Maj w Chiang Mai: Północ Tajlandii z Polski od 2719 zł!
  • tanie loty i wczasy_Easy-Resize.com (1)
    2 tygodnie w Tajlandii z Polski w maju od 2133 zł!…
  • tanie loty i wczasy_Easy-Resize.com (1)
    2 tygodnie w Tajlandii z Polski w maju od 2137 zł!…

2 thoughts on “Na co uważać w Tajlandii?”

  1. Sate pisze:
    2023-10-13 o 9:19 pm

    Dorzućie jeszcze info ze na międzynarodowym prawku MUSI być zaznaczony skuter. Tajow zupełnie nie interesuje że w Polsce mając kategorie B można prowadzić skutery do 125. Jeśli nie jest wbity skuter to jazda bez uprawnień. Lapowka przy każdej kontroli +problem z ubezpieczeniem w razie wypadku.

    Odpowiedz
    1. OkularyNaŚwiat pisze:
      2023-10-16 o 10:46 am

      Dzięki! Słuszna uwaga! Dodaliśmy tę informację! 🙂

      Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polub nas na facebooku

Śledź nas na Instagramie

W Dubaju wszystko musi być większe - nawet chwas W Dubaju wszystko musi być większe - nawet chwasty :)

W samym sercu Dubaju, tuż obok Burdż Chalifa, można natknąć się na gigantyczne dmuchawce. Nie, nie rosną tutaj naturalnie. To rzeźba polskiego artysty Mirka Struzika(tak, dobrze czytacie – Mirek to Polak, który zrobił Dubajowi łąkę:)). Jego gigantyczne dmuchawce wyglądają, jakby ktoś wziął zwykłe polne rośliny i wrzucił je do laboratorium, w którym inżynierowie Dubaju projektują kolejne megastruktury. Efekt? Futurystyczna łąka ze stali nierdzewnej, podświetlona w taki sposób, że wieczorem wygląda jak scenografia do filmu science fiction.

Jeśli Dubaj ma jedną zasadę, to brzmi ona: rób wrażenie. I dmuchawce Mirka Struzika doskonale wpisują się w tę filozofię.

#dubaj #dmuchawcedubaj #dzieckowdubaju #dubajzdzieckiem #dubaj🇦🇪 #mirekstruzik #polacywpodróży #polacywdubaju #burdżchalifa #burdzchalifa
Nasz trzeci raz w Dubaju. Trzydniowy stop w drodze Nasz trzeci raz w Dubaju. Trzydniowy stop w drodze do Wietnamu. Gdzie się zatrzymać? Braliśmy pod uwagę dwie opcje: Deirę – starą, handlową część Dubaju, oraz Szardżę – sąsiedni emirat, który jest tańszy, ale jednocześnie konserwatywny i mniej „dubajski”. Ostatecznie wygrała Deira – bo blisko lotniska i bardziej autentyczna.
 

Deira – Dubaj, który oddycha, a nie tylko błyszczy🫚🧄🧅

Jeśli wasza wizja Dubaju to jedynie szklane wieżowce, złote klamki i klimatyzowane przystanki autobusowe, to Deira może was zdziwić. To tutaj miasto naprawdę żyje. Nie w Instagramowym sensie „wow, patrzcie na ten infinity pool”, ale w rzeczywistości – w wąskich uliczkach, przy zatłoczonych bazarach, w zapachu świeżego chleba i przypraw.

Wielu uważa Deirę za „mniej bezpieczną”, co w języku turystów oznacza zazwyczaj: jest tam taniej i bardziej autentycznie. W rzeczywistości nie czuliśmy się tu ani trochę zagrożeni – może poza chwilą, gdy sprzedawca perfum próbował przekonać nas, że jego zapach „trzyma się dwa tygodnie” 😉

Kto mieszka w Deirze? 👳‍♂️🧕

Deira to Dubaj imigrantów. Mieszka tu głównie ludność pochodząca z Indii, Pakistanu, Bangladeszu, Filipin i Afryki Wschodniej. To oni od dekad tworzą to miasto – prowadzą sklepy, smażą najlepsze samosy w okolicy i zarządzają biznesami, które pozwoliły Dubajowi stać się tym, czym jest. 

Abra – najtańsza atrakcja Dubaju🚣

Jedną z największych atrakcji Deiry jest przeprawa przez zatokę Dubai Creek. I tu wchodzi ona – cała na drewniano – abra. To tradycyjna łódka, którą od wieków mieszkańcy Dubaju przemieszczali się między Deirą a Bur Dubai. Koszt tej przygody? 2 dirhamy (czyli jakieś 2,20 zł). Tak, w Dubaju nadal istnieje coś, co kosztuje mniej niż batonik w automacie. 

Przejazd trwa dosłownie kilka minut, ale to wystarczy, by poczuć klimat dawnego Dubaju. 

#dubaj #dubajzdzieckiem #deira #deirazdzieckiem #dubaicreek #dubaj🇦🇪 #emiratyarabskiedlapolaków #dubajdlapolaków #dubajewo #dzieckowdubaju #abra #abradubaj
Ile kosztuje dostanie się do Wietnamu? Podzielimy Ile kosztuje dostanie się do Wietnamu? Podzielimy się naszymi kosztami i przemyśleniami, ale zaznaczamy: byliśmy uwiązani terminami, więc niektóre decyzje można było zorganizować taniej. Mediana? Zazwyczaj wychodzi drożej. A my? No cóż, złapaliśmy kilka okazji, ale i kilka wpadek. Oto jak to wyglądało.

Loty – czyli jak nie zbierać mil🛫

Nasza podróż rozpoczęła się od lotu do… Dubaju. Dlaczego? Bo promocje kuszą. Turkish Airlines miało wtedy świetną ofertę – bilety w dwie strony za 1150 PLN na osobę, z bagażem rejestrowanym i posiłkiem na pokładzie. Brzmiało jak marzenie, prawda? Tym bardziej że zbieramy punkty Miles & More. 
Niestety, jak się później okazało, w zakupionej przez nas taryfie punkty nie są naliczane. Brawo my 🙂

Na dokładkę czekała nas sześciogodzinna przesiadka w Stambule. Czy można to było zorganizować lepiej? Pewnie. Ale przynajmniej odkryliśmy pro tip: jeśli macie przesiadkę dłuższą niż 5 godzin, Turkish Airlines oferuje darmowy posiłek na lotnisku. Wystarczy udać się do Care Pointu i poprosić o voucher – dostaniecie kupon na posiłek z napojem do wykorzystania w jednej z restauracji. Biorąc pod uwagę ceny na lotnisku w Stambule (jedna kanapka Big Mac za 62 PLN, serio?), to jest game changer.

Dubaj – trzy dni błyskotek🏙️🇦🇪

W Dubaju spędziliśmy trzy dni. Nie będziemy się rozpisywać, bo Dubaj to Dubaj: błysk, przepych i klimatyzacja ustawiona na „syberyjski mróz”. Naszym następnym krokiem był lot Cathay Pacific do Wietnamu – dokładnie do Ho Chi Minh.

Lot do Wietnamu ✈️🇻🇳

Za bilet w dwie strony z Dubaju do Ho Chi Minh zapłaciliśmy 1450 PLN na osobę. Cena obejmowała bagaż rejestrowany i posiłek, a Cathay Pacific, linie z Hongkongu, zadbały o nasz komfort. W Hongkongu mieliśmy kilkugodzinną przesiadkę i ambitny plan: szybkie zwiedzanie. Niestety, plan rozbił się o deszczową rzeczywistość i naszą walkę z jet lagiem. Zamiast eksploracji miasta wybraliśmy siedzenie na lotnisku.

#wietnam #lotydowietnamu #vietnam #turkishaitlines #cathaypacific #lotniczetipy #taniebiletydoazji #taniebiletydowietnamu #biletydosajgonu
Instytut Oceanografii w Nha Trang, jedno z najstar Instytut Oceanografii w Nha Trang, jedno z najstarszych centrów badawczych w Wietnamie, zaprasza na niezwykłą podróż w głąb oceanu. A dokładniej – w głąb starego budynku pełnego ryb, formaliny i lekkiego chaosu. Brzmi jak coś dla was? No to zaczynajmy!

Wchodzimy do środka. Tutaj zaczyna się prawdziwa podróż, która bardziej przypomina wycieczkę do muzeum z czasów naszego dzieciństwa niż nowoczesne centrum edukacyjne.

Co znajduje się wewnątrz?🐠🦈🐙🪼
 • Akwaria – kilka pomieszczeń z małymi zbiornikami, w których pływają ryby, koralowce, a czasem coś, co wygląda jak mieszanka obu. Nie spodziewajcie się oceanicznego spektaklu na miarę dubajskiego akwarium – to raczej skromna prezentacja lokalnej fauny morskiej. 
 • Wypchane stworzenia morskie – tu zaczyna się prawdziwa zabawa. Rekiny, żółwie, a nawet wieloryby w wersji „po życiu” czekają na was w szklanych gablotach. Niektóre eksponaty są imponujące, inne wyglądają, jakby miały za sobą długą i bolesną podróż przez czas. 
 • Zbiory w formalinie – jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, jak wygląda ośmiornica w słoju, to macie okazję się przekonać. Kolekcja jest imponująca, ale trochę przypomina gabinet osobliwości z XIX wieku. Może i niezbyt nowoczesne, ale na pewno oryginalne.

Ile to kosztuje?💵
Wstęp kosztuje zaledwie 40 000 VND (około 7 zł) za osobę dorosłą i 20 000 VND (około 3,5 zł) za dziecko.

Jak się tam dostać?🚍🛵
Instytut znajduje się około 6 km od centrum Nha Trang. Najłatwiej dojechać  taksówką. Jeśli wolicie spacer, przygotujcie się na trochę wysiłku w tropikalnym słońcu (przetestowane). Fajnie idzie się plażą. Później, na ostatnie km, lepiej wziąć taksówkę.

#nhatrang #nhatrangvietnam #nhatrangzdzieckiem #wietnamzdzieckiem #polacywwietnamie #muzeumwwietnamie #wietnamskie #wietnam2024 #urlopwwietnamie #wakacjewwietnamie
W cieniu betonowych hoteli i gwaru skuterów w Nha W cieniu betonowych hoteli i gwaru skuterów w Nha Trang, znajdujemy Świątynię Long Son – miejsce, które łączy duchowość, architekturę i odrobinę wysiłku fizycznego.

Świątynia Long Son, znana także jako Pagoda Białego Buddy, została zbudowana pod koniec XIX wieku, choć obecny wygląd to efekt wielu remontów. 

Aby dotrzeć do najsłynniejszego punktu Long Son – wielkiego, siedzącego Białego Buddy – musimy wspiąć się po 152 schodach. Brzmi niewinnie? Poczekaj, aż poczujesz wietnamską wilgotność. 

Po drodze zatrzymujemy się przy Leżącym Buddzie - i tak, jest tak spokojny, jak tylko można sobie wyobrazić. Posąg przedstawia Buddę w momencie nirwany – czyli w stanie, który można osiągnąć, gdy przestajesz przejmować się szaleńczym ruchem w Nha Trang. To świetny moment, by złapać oddech (lub wymyślić pretekst, żeby już nie iść dalej).

Na szczycie wzgórza czeka na nas nagroda: gigantyczny, 24-metrowy posąg siedzącego Buddy Gautamy na lotosowym tronie. Widoczny z wielu części miasta, ten posąg jest nie tylko symbolem Long Son, ale też Nha Trang jako całości.

#wietnam #nhatrang #nhatrangzdzieckiem #świątyniawnhatrang #wakacjewwietnamie
Po dotarciu kolejką linową (tak, tą jedną z na Po dotarciu kolejką linową (tak, tą jedną z najdłuższych nad wodą – 3,3 km), stajemy na ziemi Hon Tre i mamy ochotę krzyknąć „wow”. 
Palmy, szerokie chodniki, perfekcyjnie ułożona kostka i uśmiechnięta obsługa w firmowych uniformach. Ale zaraz… Gdzie ci wszyscy ludzie? Mimo popularności miejsca, wydaje nam się, że spacerujemy po lekko opustoszałym planie filmowym.

Po jakimś czasie spędzonym w kraju, gdzie skutery to przedłużenie nóg, a przepisy ruchu drogowego są raczej sugestią a nie regułą, Hon Tre jawi się nam jako dziwna, niemal surrealistyczna oaza. Wyobraź sobie – ani jednego skutera! Żadnych trąbiących klaksonów, żadnego ryzyka, że wjedzie w Was skuterzysta, który jednocześnie rozmawia przez telefon, wiezie dwie osoby oraz kurczaka w klatce. W zamian dostajemy chodniki. Tak, chodniki – i to takie, po których naprawdę można chodzić.

Nie ma się co oszukiwać – Hon Tre to miejsce, gdzie ryzyko zostało wyeliminowane do zera. Chcesz przejść przez ulicę? Proszę bardzo, nie ma ulic. Masz ochotę na dreszczyk emocji? Musisz poszukać go w parku rozrywki VinWonders, bo spacerując po wyspie, możesz co najwyżej potknąć się o własną nogę.

Hon Tre to Wietnam na sterydach – piękny, idealny, ale trochę… sztuczny:)

#wietnam #wietnamzdzieckiem #wyspawietnam #nhatrangatrakcje #hontre #hontre
Vinpearl Cable Car w Nha Trang to kolejka linowa o Vinpearl Cable Car w Nha Trang to kolejka linowa o długości 3,3 km. Oferuje ona nie tylko jeden z najdłuższych przejazdów nad wodą na świecie, ale także zaprasza do świata VinWonders – ogromnego kompleksu rozrywki na wyspie Hon Tre.

Z jednej strony woda mieniąca się odcieniami błękitu, z drugiej – panorama miasta Nha Trang. A na horyzoncie wyspa z wielkim napisem „VINPEARL”, który wygląda jak wietnamska wersja Hollywood. 

Sam przejazd kolejką trwa około 12 minut.

Na wyspie czeka Cię park rozrywki, plaże, akwarium i show, które jest jak mieszanka teatru i efektów wizualnych. 

Ile to kosztuje?

Ceny biletów zależą od wybranego pakietu. My nie jesteśmy fanami parków rozrywki, więc nasz wybór okazał się bardzo korzystny. Za przejazd kolejką dla dwóch dorosłych i dziecka (6 lat) zapłaciliśmy 300.000 VND (ok. 49 PLN). W cenę biletu wliczone były też trzy lunche, każdy o wartości 100.000 VND (ok. 16 PLN), które można było wykorzystać w oznaczonych restauracjach na wyspie.

#wietnam #wietnamzdzieckiem #wietnamatrakcje #atrakcjewwietnamie #wietnamdladzieci #kolejkalioniowa #vinpearl #vinpearlcablecar #vinpearlnhatrang
Świątynia Po Nagar w Nha Trang została wybudowa Świątynia Po Nagar w Nha Trang została wybudowana między VII a XII wiekiem przez Czamów. Po Nagar to hołd dla Matki Ziemi – bogini, która według lokalnych wierzeń nauczyła ludzi rolnictwa, tkactwa i tego, jak żyć w harmonii. Słowem, była influencerem swoich czasów 🙂

Dziś świątynia jest miejscem modlitwy i zachwyca detalami architektonicznymi, a jej ceglane mury to dowód na to, że kiedyś “trwałe budownictwo” znaczyło coś więcej niż 10-letnią gwarancję.

Bilet wstępu do świątyni kosztuje 30.000 VND (ok. 5 PLN).

#wietnam #nhatrang #nhatrangtrip #nhatrangvietnam #nhatrang2024 #ponagartemple #ponagarchamtowers #wietnamświątynia
Instagram

Dołącz do naszej grupy na FB: Tanie loty i wczasy – same rarytasy :)

grupa na fb
© 2025 Okulary Na Świat | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme