Kiedy kilka lat temu zdecydowaliśmy przeprowadzić się do Rumunii, wielu z naszych znajomych robiło wielkie oczy i pytało – do Rumunii? A po co tam jechać? Po co się tam przeprowadzać? Bardziej bezpośredni mówili – Jedziecie do Cyganów. Nieźle. W naszej kulturze wciąż słowo Rumun brzmi pejoratywnie i brane jest jako synonim słowa Cygan. A jakby się temu przyjrzeć dokładniej, to Rumunii są pierwszymi w kolejce, którzy… nie znoszą Cyganów.
Rumun a Cygan
Rumuni są rodowitymi mieszkańcami Rumunii. Swoją nazwę wzięli z łaciny. Rumunia, czyli Romania, znaczy Rzymia, czyli kraj Rzymian. I teraz sobie myślicie – ale jak to? Co ma Rumunia wspólnego z Rzymem? Okazuje się, że dawno, dawno temu, bo jeszcze w starożytności Imperium Rzymskie podbiło lokalne plemiona zamieszkujące dzisiejszą Rumunię. Po jakimś czasie najeźdźcy odeszli, ale ich kultura tak bardzo spodobała się ludności, że przyszli Rumuni przejęli ich nazwę.
Cyganie (zwani też Romami) przywędrowali do Europy ok. XV wieku z dalekich Indii. I już na pierwszy rzut oka wyglądają, mówią i zachowują się… nieco inaczej. Typowy Rumun to zazwyczaj szatyn lub ciemny blondyn z piwnymi oczami. Cygan jest natomiast bardziej podobny do Hindusa – ma czarne włosy i ciemną karnację. Raczej trudno ich pomylić, a jednak my Polacy wciąż mieszamy dwa słowa i mówimy Rumun, mając na myśli Cygana. Chyba jest po spowodowane podobieństwem nazw. Cyganie nazywają siebie Romami, co ma zupełnie inne korzenie niż wywodząca się z łaciny Romania. Wyraz Roma, którym określają się Cyganie, znaczy po ichniemu ludzie.
Podobne słownictwo zrobiło tutaj niezłego psikusa. Dwie nacje, dwie kultury a przez przypadek jedna nazwa – a przynajmniej bardzo podobna.
Jaki jest stosunek Rumunów do Romów?
Cygańskie dzieci często widywaliśmy na ulicach Bukaresztu. W drodze z naszego mieszkania do stacji metra Victoria codziennie mijaliśmy starszą żebrzącą, romską babcię. Babcia miała chorą nogę, którą trzymała nieokrytą. A była to zima, może nie jakoś wybitnie sroga, ale temperatury oscylowały w granicach -10°C do 10°C. Ludzie niewzruszenie przechodzili obok niej, a ona codziennie, niezauważana siedziała w jednym miejscu. W jakiejś rozmowie z naszymi rumuńskimi znajomymi poruszyliśmy temat starszej Cyganki. Wszyscy zgodnie nam doradzali – Nie podchodźcie do niej. Jeśli będziecie mieli z nią jakąś interakcję, to zaraz obok Was pojawi się kilku innych Cyganów.
Mieliśmy dość ciekawy dialog z naszym znajomym Valentinem, który od urodzenia mieszkał w Bukareszcie i oprowadzał nas po stolicy. Przechodziliśmy obok fontann na placu Unirii, to był grudzień:
Ala: te fontanny muszą bardzo ładnie wyglądać w lecie.
Valentin: wyglądają ładnie, jak się w nich Cyganie nie kąpią.
Adrian: dużo jest tutaj Cyganów?
Valentin: tak, najwięcej (tutaj podał dzielnice, których nazw już nie pamiętam).
Adrian: miałeś z nimi kiedyś jakieś nieprzyjemne sytuacje?
Valentin: tylko raz mnie napadli.
Ala: jak Cię napadli?
Valentin (ze spokojem, jakby odpowiadał na pytanie o co, co jadł dzisiaj na śniadanie): skończyłem właśnie pracę, wsiadałem na rower, podbiegło kilku Cyganów, przystawili mi nóż do gardła i kazali oddać kasę.
Ala i Adrian: o matko! To było w nocy?! Na jakimś zadupiu?! Zrobili Ci coś?! Poszedłeś to zgłosić na policję?!
Velentin: to było o 16.00, tutaj w centrum, pod moim biurem. Niewiele miałem pieniędzy, które im oddałem. Wzięli je i poszli sobie, a ja odjechałem do domu. Nie zgłaszałem tego nigdzie.
Tak jakoś nam się nieswojo zrobiło, że kradzieże, napady i wyłudzenia są powszechnie akceptowane. I ja wiem, że na Las Ramblas w Barcelonie notuje się największą liczbę kradzieży w Europie. Wiem, że są dzielnice w Paryżu, do których Francuzi boją się chodzić i mówią, że potrzebują tam wizy. Ale wiecie, my mieliśmy w planach zostać w Bukareszcie na dłużej i byłoby miło zaprzyjaźnić się z miastem i ogólnie akceptować jego reguły gry.
Było też tak, że przed Świętami, kiedy do drzwi pukali kolędnicy, niosąc dobrą nowinę (pisaliśmy o tym TUTAJ), zamiast kolędników w progu pojawiały się cygańskie dzieci proszące o pieniądze.
Ale żeby nie było, w Rumunii mieszkają też bardzo zamożni Cyganie. W miasteczku Buzescu bogaci Romowie mają bardzo wystawne domy, które wyglądają jak w jakiejś bajce.
Miasteczko Buzescu
Buzescu jest położone 100 km od Bukaresztu. W miasteczku jest ponad 800 cygańskich domów. Ale nie myślcie sobie, że są to jakieś blaszaki albo prowizoryczne domy z kartonowymi ścianami. To są bardzo ekstrawaganckie domy, z których ocieka bogactwo i przepych. Cygańskie elity lubią demonstrować swój wystawny styl życia, który aż bije po oczach. Ponoć Król Cyganów, Florian Chioaba (zmarł kilka lat temu) miał w domu toaletę zbudowaną z 55 kg złota! Zastanawiamy się, czy Romowie, budując te pałace, nie chcą w ten sposób wyrazić swojej tożsamości. Ale słuchajcie najlepszego. Cyganie z Buzescu nie płacą podatków, bo albo są bezrobotni, albo mają firmy z zerowym dochodem. A ich domy są w trakcie budowy i dlatego odprowadzają tylko niewielki podatek od nieruchomości. Nasuwa się pytanie – Skąd oni mają na to kasę? Wersja oficjalna jest taka, że z handlu metalem. Po upadku komunizmu Romowie podróżowali po kraju, zbierali złom z opuszczonych fabryk i sprzedawali go za niezłe pieniądze. W ten sposób grali na rynku surowców. Wersje nieoficjalne są róóóżne.
Niektórzy mówią – Polak to potrafi!, a powinno się mówić – Cygan to potrafi!

Spacerując po Buzescu, można dojść do wniosku, że zdanie zamożny Cygan nie jest oksymoronem. A Wy widzieliście domy bogatych Romów? Uważacie, że są one hitem, czy kiczem?
✈️ Szukasz lotów do Rumunii 🇷🇴 ❓ Kliknij TUTAJ, aby znaleźć najtańszy lot do tego miejsca ❗
|
🛌 Potrzebujesz noclegu na miejscu? Najtańsze noclegi znajdziesz na booking.com
|
🌐 Pozostań w kontakcie z bliskimi, dzięki Airalo! Wpisując specjalny kod polecający: ADRIAN6665 otrzymasz 3 USD zniżki na pierwsze zamówienie, a nasz SAMOUCZEK pomoże Ci w instalacji eSim!
|
Wróć