Kiedyś było jakoś fajniej – mówią często ludzie i wspominają czasy PRL-u (1952–1989). My znamy ten okres głównie z opowieści i trudno nam sobie czasami wyobrazić realia, w jakich żyli wtedy ludzie. Okres PRL-u nam głównie kojarzy z deficytem towarów i wystanymi w kolejkach meblami oraz sprzętem RTV/AGD. A jakby na Polskę Ludową spojrzeć z trochę innej strony? Jaka była Warszawa albo Kraków w poprzednim ustroju? Nie jest trudno wyobrazić sobie Warszawę sprzed 60 lat – wystarczy pomyśleć sobie o Pałacu Nauki i Kultury. Jednak ten „dar narodu radzieckiego dla narodu polskiego” (w okresie 1953-1956 jego nazwa to Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina) nie był oryginalnym prezentem w owych czasach. W samej Moskwie ma siedem sióstr, a w innych krajach kilku bardzo podobnych braci. Kiedy z kolei myślimy o Krakowie sprzed kilkudziesięciu lat, przed oczami pojawia nam się Nowa Huta. Jej początki sięgają 1949 roku, kiedy to zaczęto od podstaw budować miasto przeznaczone dla pracowników ówczesnej Huty im. Lenina. Miała być to perła socjalizmu.
A teraz pójdźmy o krok dalej – jak wyglądały największe miasta europejskie 60 lat temu? Czy można o nich ciekawie opowiadać dzieciom? Można! Dzięki serii książeczek „Oto jest…” stworzonych przez Miroslava Šaška i wydanych nakładem Wydawnictwa Dwie Siostry, nasze dzieci przeniosą się w odległy dla nich świat kolorowych miast europejskich z połowy XX wieku. Książki mają wielkoformatową, twardą oprawę, ciekawe opisy i ładne ilustracje. Jej stylistyka przenosi w lata 60-te, a że od tamtych lat minęło wystarczająco dużo czasu, żeby moda i design zatoczyły koło, ma się wrażenie, jakby ilustracje do książek stworzył młody, współczesny artysta. Cały cykl książek o miastach czeskiego autora to utwory lekkie, zabawne (nieobce Wam jest czeskie poczucie humoru, prawda?), piękne i inspirujące w warstwie podróżniczej. Bardzo dobrym pomysłem Wydawnictwa jest dodanie do książek ostatniej kartki i wyszczególnienie na niej zmian, jakie zaszły w Londynie/Wenecji/Paryżu. Np. jaka jest obecna populacja City w Londynie, jakiego koloru są skrzynki pocztowe we współczesnym Paryżu i ile gondoli pływa teraz po Wenecji. Gotowi na podróż w wehikule czasu? 🙂
Autor na początku proponuje motto tego włoskiego miasta – „Porzućcie koła, wy, którzy tu wchodzicie!”. Macie coś lepszego, czy zgadzacie się na motto zaproponowane przez Czecha? 😉 Na dalszych stronach książki dowiadujemy się, co fascynującego odbywało się na okręcie Bucintoro, na ilu wysepkach zbudowano Wenecję i co należy do weneckich specjalności. Nie mogło zabraknąć też stron poświęconych gondolom, które do tej pory są synonimem „pływającego miasta”. Czech podrzuca też tipa, które miejsce w mieście jest najbardziej romantyczne – w tej kwestii też niewiele się dzisiaj zmieniło ;). Miroslav wskazuje też, gdzie w Wenecji stoi pomnik Carla Goldiniego – ulubionego pisarza Wenecjan, którego również bardzo lubią… gołębie (doceńmy te nieoczywiste obserwacje autora ;)). Wiele kartek pokazuje też zabytki, mosty i… dziwne zwyczaje wenecjan.
Książkę można kupić TUTAJ.
Proszę Państwa, lądujemy teraz w eleganckim Paryżu, pełnym lokalnego kolorytu. Przespacerujmy się nad Sekwaną – dla chętnych będzie możliwość zrobienia zakupów u bukinistów. Później zobaczmy katedrę Notre Dame, której budowa trwała prawie 200 lat. Nie możemy też pominąć Panteonu, łuków triumfalnych i wieży Eiffla. Po zejściu z platformy widokowej udamy się do największej atrakcji miasta – Luwru. Zobaczycie tam arcydzieła wszech czasów. Oprócz „Mona Lisy” Leonarda DaVinci będziecie mogli podziwiać np. mumie, papirusy i sarkofagi. Dla chętnych będzie też możliwość spaceru po Ogrodzie Luksemburskim. Przewodnik wycieczki – Pan Miroslav Šašek uwzględnił w swoim planie też atrakcje dla „zwierzolubów” – ptasi targ i wszędobylskie koty.
Książkę można kupić TUTAJ.
Otwieramy książkę i widzimy szaro-brązową stronę – „Cóż, oto i Londyn. Ale nie martw się, tak gęsta mgła skrywa go tylko kilka razy do roku…” ;). Zazwyczaj jednak Londyn to wielka, tętniąca życiem metropolia, w której jest ponad 10 000 ulic. Porządku w mieście pilnuje Policja Metropolitarna i Policja Londyńskiego City. W mieście można zobaczyć „staruszkę z ulicy Threadneedle” (wiecie, o jaki budynek może chodzić? :)), katedrę św. Pawła, Monument, Piccadilly Circus (warte zobaczenia nocą), liczne muzea, teatr Drury Lane, pałac Westminster, no i oczywiście Pałac Buckingham. Nie sposób też ominąć wznoszącego się nad Tamizą Tower Bridge, a gdy wybije 16.00 napić się popołudniowej herbatki. W tak piękną pogodę herbatki możemy się napić w parku. Np. w tym, w którym znajduje się pomnik Piotrusia Pana ;).
Książkę można kupić TUTAJ.
Wróć