W tym wpisie:
Gdzie się zatrzymaliśmy?
Na Koh Samui szukaliśmy hotelu / resortu typowo rodzinnego. Wiele takich miejsc znajduje się po wschodiej stronie wyspy na Lamai i Chaweng. My jednak postawiliśmy na miejsce, które położone na północy wyspy w Bo Phut. Dlaczego? Maya Resort to kilka domków w stylu Majów, które od razu wpadły nam w oko. Sala zabaw dla dzieci, trampolina, basen i… sympatia do Węgrów 🙂 (właścicielka resortu pochodzi z kraju naszych bratanków) przekonały nas do zrobienia rezerwacji w tym miejscu. Pobyt w resorcie tylko utwierdził nas w przekonaniu, że wybór był trafny. Właściciele byli bardzo pomocnia, a tym, że rozbudowywali klubik dla dzieci o nowe zabawki zdobyli serce naszego pięciolatka.
Kolejny aspekt to lokalizacja. Resort położony jest 200 metrów od słynnej Fisherman’s Village. Naprzeciwko resortu znajduje się duży 7-eleven:).
Gdybyście chcieli zarezerwować ten resort to TUTAJ jest link. Polecamy wziąć domek (wszystkich domków jest w sumie ok. 10) z widokiem na trampolinę, bo to może oznaczać, że w spokoju napijecie się porannej kawy siedząc na tarasie:).
Wynajem samochodu na Koh Samui
Najlepszym, najwygodniejszym i najtańszym sposobem na zwiedzanie wyspy jest wynajęcie samochodu. Agencji, które oferują wynajem samochodów jest mnóstwo. My zdecydowaliśmy się na T&T Samui Group – małą agencję, którą polecił nam inny urlopowicz z Niemiec. Z całą odpowiedzialnością możemy polecić tę firmę. Samochód podwieźli nam do resortu, a odebrali od nas z portu w dniu wyjazdu, dzięki czemu zaoszczędziliśmy 600 THB za taksówkę do portu. Nie chcieli od nas ani depozytu, ani paszportu. Koszt najmu – 1000 THB za dzień. Tu mała uwaga; jeżeli kiedykolwiek będziecie chcieli wynająć samochód w Tajlandii, to nigdy nie gódźcie się na pozostawienie paszportu w depozycie. Nie każda firma wynajmująca jest uczciwa i najprawdopodobniej pozostawienie paszportu w depozycie stanowić będzie kartę przetargową przy zwrocie wynajętego samochodu czy skutera w celu wyłudzenia pieniędzy od niczego nieświadomych turystów za uszkodzenia, które rzekomo spowodowali.
Koszt benzyny to 37 THB / 1 l. My zatankowaliśmy za 500 THB i wystarczyło nam to na przejechanie około 180 km w dwa dni. Prowadzenie auta na wyspie w Tajlandii to przygoda sama w sobie. Nie pijcie kawy zanim usiądziecie za kółko – skutery wyrastające spod ziemi i wyprzedzające Was z każdej możliwej strony mogą dostatecznie podnieść Wam ciśnienie. Trzeba wziąć pod uwagę również to, że w Tajlandii obowiązuje ruch lewostronny. Jest to pewne wyzwanie, zwłaszcza dla niewprawionych kierowców (ile to razy zamiast kierunkowskazu uruchomiłem wycieraczki, nie mogąc zapamiętać że manetki są po drugiej stronie. Już nie wspominając o tym, że Ala na początku każdej podróży przypominała mi o fakcie ruchu lewostronnego…). Nasza kolejna sugestia? Puszczajcie każdego, nie przekraczajcie 50 – 60 km/h. Na Koh Samui znajdują się bodaj 4 prywatne szpitale. Karetki jeżdżą non stop na sygnale. Głównie do wypadków drogowych.
Co zatem zobaczyć na Ko Samui?
-
Fisherman’s Village i plaża Bo Phut
To historycznie miejsce było dobrze prosperującą społecznością rybacką. Obecnie niegdysiejsza wioska rybacka to w istocie deptak, otoczony wieloma restauracjami, biurami podróży i straganami z jedzeniem. Dla nas ten ostatni aspekt był najważniejszy. Średnio 2-3 razy w tygodniu odbywa się tak zwany „night market”. Mnogość kolorowych straganów z przepysznym jedzeniem, świeżymi owocami, pamiątkami i elektroniką jest bardzo imponująca. Do tego koncerty i tłumy zarówno lokalsów jak i turystów tworzą niepowtarzalny klimat tego miejsca. Mieszkając zaledwie paręset metrów od tego miejsca nie mogliśmy sobie odmówić pysznych tajskich naleśników oraz lodów. Świetny sposób na zakończenie dnia ;).
Wzdłuż Fisherman’s Village rozpościera się plaża Bo Phut. Nie jest ona jednak bardzo atrakcyjna. Piasek i drobne kamyki skutecznie odbierają urok temu miejscu. My na tej plaży spędziliśmy kilka godzin jednego z pierwszych dni. Nie chcemy jej jakoś szczególnie odradzać, ale na wyspie są dużo piękniejsze plaże.
-
Big Buddha Temple (Wat Phra Yai)
Posąg Wielkiego Buddy jest punktem obowiązkowym podczas zwiedzania Koh Samui. Świątynia w której się on znajduje, jak i sam posąg położone są de facto na odrębnej wyspie o nazwie Koh Fan i połączone są z północno – wschodnią częścią Samui 400 metrowym mostem. Umiejscowienie i wielkość posągu (12 metrów) sprawia, że widać go z wielu miejsc w północnej części wyspy. Co więcej, jako że posąg znajduje się zaledwie kilka kilometrów od północnego krańca pasa startowego lotniska na wyspie, istnieją spore szanse na zobaczenie go „z lotu ptaka”, lądując na Samui! Do świątyni, a co za tym idzie pod sam pomnik prowadzą 72 schody, których poręcz zdobią dwa smoki, strzeżące dostępu do tego miejsca. Posąg powstał w 1972 roku, natomiast wielkie złote koło, które okala głowę Buddy dodano znacznie później.
Na wysepce Koh Fan oprócz świątyni znajduje się mnóstwo straganów z pamiątkami i zimnymi przekąskami.
Nieopodal posągu Wielkiego Buddy położona jest świątynia Wat Plai Laem. Znajduje się tu śnieżnobiały, 18-ramienny wizerunek Guanyin, bogini miłosierdzia i współczucia. Świątynia uosabia wierzenia tajsko – chińskie, a także odzwierciedla wyszukaną sztukę i architekturę buddyjską. Jest to aktywna świątynia, do której codziennie przychodzą wyznawcy oddać hołd wspomnianej bogini, oraz Buddzie, którego wizerunek widnieje na wielu posągach i malowidłach ściennych wokół świątyni. Obok wspomnianego posągu bogini Guanyin, punktem charakterystycznym tego miejsca jest duży, biały posąg roześmianego Buddy.
Otoczenie tego miejsca, jak i samego majestatycznego posągu Guanyin stanowi jezioro, w którym roi się od ryb. Odwiedzający to miejsce, w zamian za przekazane datki otrzymują torbę z jedzeniem, którym karmią te wodne stworzenia.
Oprócz pięknego jeziora, idylliczny krajobraz uzupełnia mały park w którym można odpocząć od palącego słońca w cieniu drzew.
-
Skały „Babci i Dziadka” (Hin Ta, Hin Yai)
Naszym wynajętym samochodem przemieszczamy się na południe wyspy i docieramy do Hat Lamai, niewielkiej miejscowości, w której znajdują się niezwykłe formacje skalne z granitu erodowanego przez wodę morską i ciepło, położone na plaży Lamai. Formacje te nazwane zostały skałami Babci i Dziadka (Hin Ta Hin Yai). Czemu tak? Otóż z miejscem tym wiąże się pewna legenda. Według niej dziadkowie Ta Khreng i Yai Riam, zamieszkujący miejscowość Nakhon Si Thammarat na półwyspie malajskim, płynęli żaglówką do Prachuap Khiri Khan, w celu złożenia propozycji matrymonialnej ich syna względem córki Ta Monglai. Niestety, w skutek silnego sztormu ich łódź zatonęła właśnie w pobliżu Hat Lamai i dziadkowie utonęli. Ich ciała zostały wyrzucone na brzeg i przeobrażone w kamienne posągi które widzimy do dziś.
Parking w pobliżu tego miejsca jest płatny, a opłata wynosi 20 THB za samochód osobowy. Przed wejściem na formacje skalne polecamy przepyszne lody kokosowe z jednego ze straganów, przepięknie przyozdobione!
-
Zmumifikowany Mnich (Wat Khunaram) na Koh Samui
To miejsce nietuzinkowe, może i nieco kontrowersyjne, a może i nie. No bo przecież z grubsza podobny los do ciała mnicha Lounga Pordaenga spotyka np. hierarchów kościelnych. Ich ciała po śmierci są balsamowane i wystawiane na widok publiczny na lata. Dziesiątki, a może i nawet setki lat.
Dla Tajów ciało mnicha jest po to, aby je czcić, zaś sama śmierć postrzegana jest jako szansa na odrodzenie się w następnym, lepszym życiu.
W 1894 roku na świat przyszedł Loung Pordaeng. W wieku około 20 lat, jak jest to w zwyczaju młodych chłopców w Tajlandii, został on wyświęcony na mnicha. Po spędzeniu pewnego czasu jako mnich zdjął on jednak szaty, ożenił się i założył rodzinę. Po osiągnięciu wieku 50 lat, kiedy jego dzieci dorosły Loung powrócił do świątyni i resztę swego życia postanowił poświęcić buddyzmowi.
Nadano mu imię Phra Kru Samathakittikhun. Początkowo przez jakiś czas studiował w Bangkoku techniki medytacyjne i pisma buddyjskie. Po powrocie na wyspę spędził trochę czasu na medytacji w jaskini, aż w reszcie powrócił do świątyni Wat Khunaram, gdzie został opatem.
Loung wyróżniał się znakomitymi umiejętnościami medytacyjnymi, był świetnym nauczycielem i miał wielu naśladowców. Podobno w wieku 79 lat przewidział własną śmierć. W ostatnim tygodniu swego życia nie jadł oraz nie pił, aż w reszcie zmarł podczas medytacji. Swoich wyznawców poinstruował, że jeżeli jego ciało po śmierci ulegnie rozkładowi jego wolą jest by zostało ono skremowane. Jeżeli natomiast tak się nie stanie to chce, aby jego ciało było przechowywane w szklanej trumnie w świątyni i służyło jako inspiracja dla przyszłych pokoleń do podążania za naukami Buddy. I tak właśnie się stało.
-
Wodospad Na Muang 1 i 2 na Koh Samui
My dotarliśmy jedynie do Na Muang 1. Jest to miejsce turystyczne i łatwo się tutaj dostać zarówno samochodem, jak i skuterem. Znajduje się tu parking, nie pamiętam już jaka była opłata za pozostawienie samochodu, ale prawdopodobnie coś około 20 – 30 THB. Do drugiego z wodospadów trzeba podejść nieco dalej. Będąc z dzieckiem już nieco zmęczeni darowaliśmy sobie tę atrakcję. Może uda się następnym razem…
-
Punkt widokowy Mr. Mong i wielka ulewa
Do miejsca tego trafiliśmy zupełnym przypadkiem w drodze do Tarnim Magic Garden (do którego tego dnia z resztą nie dotarliśmy). Rozpościera się stąd prześliczny widok na wyspę. Można zrobić sobie zdjęcia na ławeczce i podwieszanych fotelach. Miejsce to jest darmowe, pod warunkiem dokonania zakupów w tutejszej kafejce. My zdecydowaliśmy się na zieloną herbatkę ;). Niestety podczas robienia zdjęć zastał nas deszcz, który zmienił nasze plany i zamiast kontynuować wspinaczkę samochodową do Tarnim Magic Garden postanowiliśmy dla własnego bezpieczeństwa odpuścić i zjechać z powrotem na jakiś obiad. Niefajnie by było utknąć w tym miejscu. Do Tarnim Magic Garden wybraliśmy się następnego dnia.
Miejsce to naprawdę warte jest polecenia. Jest ono przykładem tego, że „Polak potrafi”. Dawo Bar prowadzony jest przez Wojtka i jego żonę, która potrafi nie tylko świetnie przygotować Pad Thaia, czy Fried Rice z warzywami, ale z łatwością odnajduje się w takich specjałach jak schabowy czy pierogi!
Posileni obiadem trafiliśmy na jedną z piękniejszych plaż na wyspie akurat na zachód słońca. Z łatwością można tu dojechać drogą 4169. Sama plaża jest dość przystępna, głównie piaszczysta. Niedaleko brzegu znajdują się tutaj niewielkie skały na których również można posiedzieć i odpocząć.
-
Tarnim Magic Garden na Koh Samui
Jest to niezwykłe miejsce, którego historia sięga lat ’70 XX wieku i wiąże się z pewnym lokalnym rolnikiem, Khun Nim Thongsukiem. Każdego dnia podróżował on ze swego domu w miejscowości Namuang na szczyt góry Pom, gdzie uprawiał owoce. Postanowił on zbudować w tym miejscu ogród, do którego ludzie mogliby przychodzić, aby cieszyć się spokojem i naturą. Chciał również, aby stało się to miejsce jego spoczynku, odzwierciedlające niebo do którego po śmierci miał się ów rolnik przenieść.
Są tu wszelkiego rodzaju rzeźby, enklawy i domy z bujną roślinnością. Początkowo domy te przeznaczone były dla podróżnych mnichów, poszukujących schronienia lub miejsca do odpoczynku.
Nasz rolnik postanowił pozostawić po sobie rzeźby przedstawiające członków jego rodziny; jego dziadków, jego ojca i jego samego. Inne wspaniałe rzeźby przedstawiają zwierzęta takie jak żółwie, ptaki i węże. W dolnej części ogrodu znajdziemy prawdziwe arcydzieło. Jest to obszar przypominający amfiteatr z wieloma rzeźbionymi aniołami, uśmiechniętymi, podniesioną ręką witającymi przybyszy. Za aniołami znajdują się schody prowadzące do grobowca. To właśnie tu w wieku 91 lat pochowany został Khun Nim, a u jego boku jego małżonka.
Z uwagi na to iż jest to jedno z bardziej turystycznych miejsc na wyspie z łatwością znajdziemy wycieczki zorganizowane, które tutaj docierają. My przyjechaliśmy tu na własną rękę samochodem. Droga nie należy jednak do najłatwiejszych i jest dość stroma. Po drodze spotkaliśmy sporo osób, które zdecydowały się odwiedzić te miejsce skuterem. Cóż… cztery prywatne szpitale muszą mieć przecież co robić.
Koszt wstępu do ogrodu to 80 THB/os.
My odnieśliśmy wrażenie, że niestety miejsce to jest dość zaniedbane. Pomimo to – polecamy!
-
Czerwona świątynia (Wat Ratchathammaram) na Koh Samui
Zjeżdżając na dół z Magical Garden, zaraz za zakrętem w stronę Chawang Beach naszym oczom ukazała się dość osobliwa świątynia. Cała czerwona, wykonana jakby z cegły. Skoro mieliśmy ją po drodze to zdecydowaliśmy się zrobić tu mały przystanek. Co zobaczyliśmy na miejscu?
Ściany i dach zdobią płaskorzeźby i starannie wykonane rzeźby. Środek to prawdziwy festiwal płaskorzeźb; demony, morskie, wystające z fal, połykająca kogoś wielka ryba i wiele innych płaskorzeźb. Jest ciekawie i absolutnie magicznie! Wewnątrz świątyni nie znajduje się praktycznie nic poza wielkim, pozłacanym Buddą.
Naprzeciwko tej „czerwonej” świątyni, przy wejściu na teren kompleksu, rośnie niezwykłe drzewo – to drzewo duchów. Otoczone jest one złotą i białą tkaniną, obładowane figurkami duchów i posążkami członków rodziny królewskiej. Pod nim stoi Budda o ciemnej twarzy, z rękami złożonymi w geście medytacji. Bliżej morza znajduje się wysoka żółta stupa, w której znajdują się figurki Buddy, pokryte liśćmi ze złotego warkocza, ofiarowane przez wierzących, a u podstawy stupy przechowywane są jego relikwie.
-
Plaża Chaweng Beach – tajskie Sint Maatren
Na koniec pobytu na wyspie przyszedł czas na relaks. Na miejsce relaksu wybraliśmy Chawang Beach. Miejsce to tętni życiem. W pobliżu plaży znajduje się największe centrum handlowe na wyspie Central Samui. Przed nim właśnie parkujemy nasz samochód, bierzemy ręczniki, stroje kąpielowe i ruszamy na plaże. A co na niej? A na niej wielkie wow! Piasek niemal taki jak nad Bałtykiem, przejrzysta woda, palmy wokół plaży i festiwal kolorów nieba. Począwszy od idealnie niebieskiego, poprzez czerwony, a na granatowym skończywszy. Woda jest cieplutka, ale to raczej nie dziwi przy 40 stopniach. Zostajemy tu na kilka godzin, robiąc setki zdjęć zachodzącego słońca i… śledzimy Flightradar24.com na telefonie J. Plaża Chawang położona jest zaledwie kilkaset metrów od progu pasa startowego lotniska na wyspie. Prawdziwą gratką dla plane spotterów jest możliwość zobaczenia „żelaznych ptaków” startujących i lądujących tuż nad ich głowami. I ok, niestety większość lądowań, jakie miały wówczas na tutejszym lotnisku odbywały się od drugiej strony wyspy, jednakże były i takie, których końcowa faza odbywała się tuż nad naszymi głowami. Niezapomniane widoki!
O tym jak można dotrzeć na Ko Samui z Chiang Mai albo z Bangkoku możecie przeczytać TUTAJ.
✈️ Szukasz lotów do Tajlandii 🇹🇭 ❓ Kliknij TUTAJ, aby znaleźć najtańszy lot do tego miejsca ❗
|
🛌 Potrzebujesz noclegu na miejscu? Najtańsze noclegi znajdziesz na booking.com
|
🌐 Pozostań w kontakcie z bliskimi, dzięki Airalo! Wpisując specjalny kod polecający: ADRIAN6665 otrzymasz 3 USD zniżki na pierwsze zamówienie, a nasz SAMOUCZEK pomoże Ci w instalacji eSim!
|
Wróć