Skip to content
Okulary Na Świat
Menu
  • Strona główna
  • O nas
  • Tu i tam
    • Afryka
      • Egipt
    • Ameryka Północna
      • Meksyk
    • Azja
      • Arabia Saudyjska
      • Indonezja
      • Izrael
      • Malezja
      • Singapur
      • Tajlandia
      • Turcja
      • Wietnam
      • ZEA
    • Europa
      • Anglia
      • Belgia
      • Chorwacja
      • Czechy
      • Estonia
      • Francja
      • Grecja
      • Holandia
      • Łotwa
      • Macedonia
      • Polska
        • Małopolskie
        • Podkarpackie
        • Pomorskie
        • Wielkopolskie
      • Rumunia
      • Słowacja
      • Węgry
  • Lifestyle
    • Inspiracje
    • Hotele
    • Pyszności
    • Projekt: rodzina
      • z Afryki
      • z Ameryki Północnej
      • z Ameryki Południowej
      • z Azji
      • z Europy
    • Recenzje książek
    • Recenzje linii lotniczych
    • W podróży z dzieckiem
  • Tanie latanie
  • Współpraca
  • Kontakt
  • Polski
  • English
Menu
Budapeszt z dzieckiem

Plan zwiedzania Budapesztu – dzień drugi

2021-11-202025-01-17 by OkularyNaŚwiat

W drugi dzień zwiedzania Budapesztu proponujemy spacer po lew0brzeżnej części miasta (link do trasy TUTAJ).

Peszt, czyli dolna, równinna część Budapesztu zachwyca pięknie zdobionymi, zadbanymi budynkami.  Całe niemal życie stolicy toczy się po tej stronie Dunaju. Zwiedzanie lewobrzeżnej części stolicy Węgier zaczniemy od spaceru po Alei Andrassyego. Ponieważ pierwszego dnia tę samą trasę przejechaliśmy pod Andrassyim zabytkową linią metra, tym razem – przejdźmy się górą! 😉

Jako początek naszego spaceru obierzemy sobie Plac Bohaterów – miejsce symboliczne, o którym wspominaliśmy już we wpisie z planem zwiedzania Budapesztu w pierwszym dniu. Przechadzając się Andrassyim napotykamy jedne z najważniejszych miejsc stolicy Węgier. Mówimy o Terror Háza – miejscu świadczącym o smutnej, bolesnej i trudnej historii Węgier, związanej z okresem komunistycznym, Placu Oktogon – czyli charakterystycznym, ośmiokątnym placu, a także o budynku Opery, wzniesionej pod koniec XIX wieku.Terror haza
Ulica Andrassyiego oferuje jednak znacznie więcej. Każdy budynek, który jest tu wzniesiony, zasługuje na specjalną uwagę. Będąc w Budapeszcie pierwszy raz już te trzy miejsca zdają się być więcej niż wystarczające. Nie oszukujmy się jednak – nie są to przesadnie atrakcyjne miejsca dla rodzin z dziećmi. My obok tych miejsc tylko przeszliśmy. I to dość szybkim krokiem, bo niestety aura nam nie sprzyjała, praktycznie co kilkanaście minut padał deszcz. Przestawał na chwilkę, żeby za chwilkę wznowić swoją burzliwą działalność.

Przechadzając się po Andrassyim możemy paść ofiarą „małego głoda”. Na wysokości stacji Vörösmarty utca odbijamy w lewo i tą właśnie ulicą kierujemy się do Király u. i znów skręcamy w lewo. Jest tam jedno miejsce, które możemy polecić z całą pewnością. Mama Lángos – Pecsenye – najlepszy lángos w całym Budapeszcie. Czym jest lángos chyba nikomu, kto kiedykolwiek był na Węgrzech, nie trzeba mówić. Przepyszny placek z ziemniaka, smażony na głębokim oleju, podawany z czym dusza zapragnie, choć tradycyjna wersja zakłada podanie go z pastą czosnkową, śmietaną i serem na słono. Niebo w gębie… a co więcej mega syte! A czemu lángos w Mama Lángos? Placek przygotowywany według tradycyjnej receptury przez węgierską, mega sympatyczną babcię. Miejsce to prowadzone jest przez starszą Panią i jej wnuka. Trafiliśmy tutaj zachęceni pozytywnymi opiniami tego miejsca na Google. I nie zawiedliśmy się! 2 dni wcześniej byliśmy w restauracji w Egerze, gdzie było fatalne jedzenie, obsługa pozostawiała wiele do życzenia, a nasz rachunek dość wysoki. Gdybyśmy przejrzeli opinie w sieci dotyczące tej quasi restauracji w, poszlibyśmy zjeść gdzieś indziej albo zdecydowalibyśmy się na fast-fooda. Wybraliśmy randomowe miejsce, w centrum Egeru, które okazało się totalną porażką. Wyszliśmy stamtąd z postanowieniem – Od teraz, każde, ale naprawdę każde miejsce, w którym chcemy zjeść, sprawdzamy w sieci.Mama Lángos – Pecsenye

Aleją Andrassyego dochodzimy do Bazyliki św. Stefana. Poświęcona pierwszemu węgierskiemu królowi Bazylika stanowi największy kościół stoicy Węgier. Jest to trzeci największy budynek na Węgrzech. W Bazylice znajdują się relikwie św. Stefana.

Po wyjściu z Bazyliki kierujemy się w stronę parlamentu, przechodząc przez Skwer Wolności z dwoma pomnikami; Radzieckiego Bohatera, oraz… Ronalda Regana (przyznajemy, że dość dziwny dobór :)).

Parlament znajduje się na Placu Lajosa Kossutha – bohatera walk niepodległościowych naszych Bratanków z okresu Wiosny Ludów. Na Placu oprócz ww. Parlamentu znajduje się również pomnik konny Franciszka II Rakoczego. Gmach Parlamentu wzniesiony został po zjednoczeniu miasta pod jedną nazwą – Budapeszt. Pierwsze posiedzenie Parlamentu odbyło się z okazji 1000-lecia państwa węgierskiego w 1896 roku. Budynek stanowi symbol miasta. Nie widzieć Parlamentu w Budapeszcie to znaczy w Budapeszcie nie być. Jest to obowiązkowy punkt i na Plac Kossutha przychodzimy podczas każdej wizyty w stolicy. Zresztą… gmach Parlamentu świetnie widać również ze wzgórza zamkowego, po drugiej stronie rzeki. Nie ma więc szans, by go pominąć. W środku Parlament wygląda również okazale, jeżeli będziecie mieli okazje zwiedzić Parlament w Budapeszcie, to zdecydowanie polecamy!Parlament w Budapeszcie

Parlament w Budapeszcie

Z Placu Kossutha przejdziemy się jeszcze wzdłuż Dunaju i wrócimy się do Placu Vörösmarty. Podczas tej przechadzki miniemy Most Łańcuchowy, który sam w sobie stanowi atrakcję turystyczną i warto przejść się nim w te i z powrotem. Jednak jeszcze okazalej widać go ze wzgórza zamkowego. Mała uwaga do osób, które jeszcze w tym roku (2021) planują odwiedzić węgierską stolicę. Most Łańcuchowy, jak i  Wzgórze Zamkowe, podobnie zresztą jak… większość centrum miasta to jeden wielki plac budowy. Sam most niestety obecnie pozostaje zamknięty dla ruchu. Miejmy nadzieję, że Węgrzy szybko uporają się z koniecznymi pracami remontowymi i już wkrótce most znów stanie się dostępny.

Od Placu Vörösmarty początek ma kolejny słynny deptak – Váci utca. Jest to ulica handlowa, pełna sklepów i knajpek. Jest tu wiele możliwości, jeżeli chcemy odpocząć podczas zwiedzania, kupić pamiątki z Budapesztu, czy po prostu zrobić zakupy.Váci utca

Váci utca

Mówiąc o zakupach; kierując się nieco bardziej na południe miasta, dotrzemy do największej hali targowej w Budapeszcie. Odrestaurowana neogotycka hala na parterze oferuje produkty spożywcze, zaś na piętrze szeroki wachlarz pamiątek. Warto tu wstąpić na tradycyjne zakupy.

Nieopodal hali targowej znajduje się Most Wolności. To od niego proponujemy rozpocząć kolejny dzień zwiedzania miasta. Mostem przejdziemy do lewobrzeżnej części stolicy Węgier.

✈️ Szukasz lotów na Węgry 🇭🇺 ❓ Kliknij TUTAJ, aby znaleźć najtańszy lot do tego miejsca ❗

🛌 Potrzebujesz noclegu na miejscu? Najtańsze noclegi znajdziesz na booking.com

🌐 Pozostań w kontakcie z bliskimi, dzięki Airalo! Wpisując specjalny kod polecający: ADRIAN6665 otrzymasz 3 USD zniżki na pierwsze zamówienie, a nasz SAMOUCZEK pomoże Ci w instalacji eSim!

Wróć

____________________________________________________________________________________________________________
  • Hollókő
    Hollókő - "żywy skansen" na Węgrzech
  • Dolina Szalajka
    Szilvásvárad i Dolina Szalajki: koleją wąskotorową…
  • eger atrakcje
    Czy Eger to tylko "Bycza Krew"?
  • 400719319_364222292778635_8279587804737577508_n (1)
    Bruksela w jeden dzień: co zobaczyć w stolicy Belgii…

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polub nas na facebooku

Śledź nas na Instagramie

🏚️ Osiedle Przyjaźń – czyli warszawska ka 🏚️ Osiedle Przyjaźń – czyli warszawska kapsuła czasu.

Tu czas się zatrzymał - drewniane domki, ciche podwórka i malownicze werandy, które widziały więcej niż niejeden monitoring. 
Zamiast szklanego biurowca – zielony domek z kotem na dyżurze. Zamiast parkomatu – zaparkowany skuter z duszą. A zamiast bramy z domofonem – pies z noskiem wystawionym pod furtkę 🙂

Kiedyś tymczasowe miasteczko dla radzieckich budowniczych Pałacu Kultury, dziś – pełnoprawna stolica drewnianego klimatu i niezamierzonych sentymentów.
#warszawa #osiedleprzyjaźń #osiedleprzyjazn #drewnianedomki #drewnianedomy #atrakcjewarszawa
🧶 Praga się wydziarała… tzn. wydziergała! 🧶 Praga się wydziarała… tzn. wydziergała! 🧶

Warszawska Praga. Miejsce, gdzie czasem trudno odróżnić sztukę uliczną od sabatu miejskich dziwadeł.  To tutaj słupki – TE nudne, czarne, uliczne kikutki – postanowiły wyjść z cienia i… założyć swetry. A efekt? Każdy słupek ma więcej osobowości niż niejeden kandydat w wyborach samorządowych.

Baby Yoda? Jest. Minionek? Oczywiście. Kicia Kocia? A jakże. Fortepian w rozmiarze słupkowym? Czemu nie!
Są też paski, kropki, kwiatki i podejrzane stworzenia przypominające wełniane kaktusy po LSD. 

I nie pytaj, czy to sztuka – to Praga.

Praga się nie zmienia. Praga się rozwija – z pętelki na pętelkę.

📍ul. Kawęczyńska, Warszawa##

#warszawa #warszawapraga #warszawazdzieckiem #warszawazdziećmi #warszawa_warsaw #pragapołudnie #atrakcjewarszawa #atrakcjewarszawy
W Dubaju wszystko musi być większe - nawet chwas W Dubaju wszystko musi być większe - nawet chwasty :)

W samym sercu Dubaju, tuż obok Burdż Chalifa, można natknąć się na gigantyczne dmuchawce. Nie, nie rosną tutaj naturalnie. To rzeźba polskiego artysty Mirka Struzika(tak, dobrze czytacie – Mirek to Polak, który zrobił Dubajowi łąkę:)). Jego gigantyczne dmuchawce wyglądają, jakby ktoś wziął zwykłe polne rośliny i wrzucił je do laboratorium, w którym inżynierowie Dubaju projektują kolejne megastruktury. Efekt? Futurystyczna łąka ze stali nierdzewnej, podświetlona w taki sposób, że wieczorem wygląda jak scenografia do filmu science fiction.

Jeśli Dubaj ma jedną zasadę, to brzmi ona: rób wrażenie. I dmuchawce Mirka Struzika doskonale wpisują się w tę filozofię.

#dubaj #dmuchawcedubaj #dzieckowdubaju #dubajzdzieckiem #dubaj🇦🇪 #mirekstruzik #polacywpodróży #polacywdubaju #burdżchalifa #burdzchalifa
Nasz trzeci raz w Dubaju. Trzydniowy stop w drodze Nasz trzeci raz w Dubaju. Trzydniowy stop w drodze do Wietnamu. Gdzie się zatrzymać? Braliśmy pod uwagę dwie opcje: Deirę – starą, handlową część Dubaju, oraz Szardżę – sąsiedni emirat, który jest tańszy, ale jednocześnie konserwatywny i mniej „dubajski”. Ostatecznie wygrała Deira – bo blisko lotniska i bardziej autentyczna.
 

Deira – Dubaj, który oddycha, a nie tylko błyszczy🫚🧄🧅

Jeśli wasza wizja Dubaju to jedynie szklane wieżowce, złote klamki i klimatyzowane przystanki autobusowe, to Deira może was zdziwić. To tutaj miasto naprawdę żyje. Nie w Instagramowym sensie „wow, patrzcie na ten infinity pool”, ale w rzeczywistości – w wąskich uliczkach, przy zatłoczonych bazarach, w zapachu świeżego chleba i przypraw.

Wielu uważa Deirę za „mniej bezpieczną”, co w języku turystów oznacza zazwyczaj: jest tam taniej i bardziej autentycznie. W rzeczywistości nie czuliśmy się tu ani trochę zagrożeni – może poza chwilą, gdy sprzedawca perfum próbował przekonać nas, że jego zapach „trzyma się dwa tygodnie” 😉

Kto mieszka w Deirze? 👳‍♂️🧕

Deira to Dubaj imigrantów. Mieszka tu głównie ludność pochodząca z Indii, Pakistanu, Bangladeszu, Filipin i Afryki Wschodniej. To oni od dekad tworzą to miasto – prowadzą sklepy, smażą najlepsze samosy w okolicy i zarządzają biznesami, które pozwoliły Dubajowi stać się tym, czym jest. 

Abra – najtańsza atrakcja Dubaju🚣

Jedną z największych atrakcji Deiry jest przeprawa przez zatokę Dubai Creek. I tu wchodzi ona – cała na drewniano – abra. To tradycyjna łódka, którą od wieków mieszkańcy Dubaju przemieszczali się między Deirą a Bur Dubai. Koszt tej przygody? 2 dirhamy (czyli jakieś 2,20 zł). Tak, w Dubaju nadal istnieje coś, co kosztuje mniej niż batonik w automacie. 

Przejazd trwa dosłownie kilka minut, ale to wystarczy, by poczuć klimat dawnego Dubaju. 

#dubaj #dubajzdzieckiem #deira #deirazdzieckiem #dubaicreek #dubaj🇦🇪 #emiratyarabskiedlapolaków #dubajdlapolaków #dubajewo #dzieckowdubaju #abra #abradubaj
Ile kosztuje dostanie się do Wietnamu? Podzielimy Ile kosztuje dostanie się do Wietnamu? Podzielimy się naszymi kosztami i przemyśleniami, ale zaznaczamy: byliśmy uwiązani terminami, więc niektóre decyzje można było zorganizować taniej. Mediana? Zazwyczaj wychodzi drożej. A my? No cóż, złapaliśmy kilka okazji, ale i kilka wpadek. Oto jak to wyglądało.

Loty – czyli jak nie zbierać mil🛫

Nasza podróż rozpoczęła się od lotu do… Dubaju. Dlaczego? Bo promocje kuszą. Turkish Airlines miało wtedy świetną ofertę – bilety w dwie strony za 1150 PLN na osobę, z bagażem rejestrowanym i posiłkiem na pokładzie. Brzmiało jak marzenie, prawda? Tym bardziej że zbieramy punkty Miles & More. 
Niestety, jak się później okazało, w zakupionej przez nas taryfie punkty nie są naliczane. Brawo my 🙂

Na dokładkę czekała nas sześciogodzinna przesiadka w Stambule. Czy można to było zorganizować lepiej? Pewnie. Ale przynajmniej odkryliśmy pro tip: jeśli macie przesiadkę dłuższą niż 5 godzin, Turkish Airlines oferuje darmowy posiłek na lotnisku. Wystarczy udać się do Care Pointu i poprosić o voucher – dostaniecie kupon na posiłek z napojem do wykorzystania w jednej z restauracji. Biorąc pod uwagę ceny na lotnisku w Stambule (jedna kanapka Big Mac za 62 PLN, serio?), to jest game changer.

Dubaj – trzy dni błyskotek🏙️🇦🇪

W Dubaju spędziliśmy trzy dni. Nie będziemy się rozpisywać, bo Dubaj to Dubaj: błysk, przepych i klimatyzacja ustawiona na „syberyjski mróz”. Naszym następnym krokiem był lot Cathay Pacific do Wietnamu – dokładnie do Ho Chi Minh.

Lot do Wietnamu ✈️🇻🇳

Za bilet w dwie strony z Dubaju do Ho Chi Minh zapłaciliśmy 1450 PLN na osobę. Cena obejmowała bagaż rejestrowany i posiłek, a Cathay Pacific, linie z Hongkongu, zadbały o nasz komfort. W Hongkongu mieliśmy kilkugodzinną przesiadkę i ambitny plan: szybkie zwiedzanie. Niestety, plan rozbił się o deszczową rzeczywistość i naszą walkę z jet lagiem. Zamiast eksploracji miasta wybraliśmy siedzenie na lotnisku.

#wietnam #lotydowietnamu #vietnam #turkishaitlines #cathaypacific #lotniczetipy #taniebiletydoazji #taniebiletydowietnamu #biletydosajgonu
Instytut Oceanografii w Nha Trang, jedno z najstar Instytut Oceanografii w Nha Trang, jedno z najstarszych centrów badawczych w Wietnamie, zaprasza na niezwykłą podróż w głąb oceanu. A dokładniej – w głąb starego budynku pełnego ryb, formaliny i lekkiego chaosu. Brzmi jak coś dla was? No to zaczynajmy!

Wchodzimy do środka. Tutaj zaczyna się prawdziwa podróż, która bardziej przypomina wycieczkę do muzeum z czasów naszego dzieciństwa niż nowoczesne centrum edukacyjne.

Co znajduje się wewnątrz?🐠🦈🐙🪼
 • Akwaria – kilka pomieszczeń z małymi zbiornikami, w których pływają ryby, koralowce, a czasem coś, co wygląda jak mieszanka obu. Nie spodziewajcie się oceanicznego spektaklu na miarę dubajskiego akwarium – to raczej skromna prezentacja lokalnej fauny morskiej. 
 • Wypchane stworzenia morskie – tu zaczyna się prawdziwa zabawa. Rekiny, żółwie, a nawet wieloryby w wersji „po życiu” czekają na was w szklanych gablotach. Niektóre eksponaty są imponujące, inne wyglądają, jakby miały za sobą długą i bolesną podróż przez czas. 
 • Zbiory w formalinie – jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, jak wygląda ośmiornica w słoju, to macie okazję się przekonać. Kolekcja jest imponująca, ale trochę przypomina gabinet osobliwości z XIX wieku. Może i niezbyt nowoczesne, ale na pewno oryginalne.

Ile to kosztuje?💵
Wstęp kosztuje zaledwie 40 000 VND (około 7 zł) za osobę dorosłą i 20 000 VND (około 3,5 zł) za dziecko.

Jak się tam dostać?🚍🛵
Instytut znajduje się około 6 km od centrum Nha Trang. Najłatwiej dojechać  taksówką. Jeśli wolicie spacer, przygotujcie się na trochę wysiłku w tropikalnym słońcu (przetestowane). Fajnie idzie się plażą. Później, na ostatnie km, lepiej wziąć taksówkę.

#nhatrang #nhatrangvietnam #nhatrangzdzieckiem #wietnamzdzieckiem #polacywwietnamie #muzeumwwietnamie #wietnamskie #wietnam2024 #urlopwwietnamie #wakacjewwietnamie
W cieniu betonowych hoteli i gwaru skuterów w Nha W cieniu betonowych hoteli i gwaru skuterów w Nha Trang, znajdujemy Świątynię Long Son – miejsce, które łączy duchowość, architekturę i odrobinę wysiłku fizycznego.

Świątynia Long Son, znana także jako Pagoda Białego Buddy, została zbudowana pod koniec XIX wieku, choć obecny wygląd to efekt wielu remontów. 

Aby dotrzeć do najsłynniejszego punktu Long Son – wielkiego, siedzącego Białego Buddy – musimy wspiąć się po 152 schodach. Brzmi niewinnie? Poczekaj, aż poczujesz wietnamską wilgotność. 

Po drodze zatrzymujemy się przy Leżącym Buddzie - i tak, jest tak spokojny, jak tylko można sobie wyobrazić. Posąg przedstawia Buddę w momencie nirwany – czyli w stanie, który można osiągnąć, gdy przestajesz przejmować się szaleńczym ruchem w Nha Trang. To świetny moment, by złapać oddech (lub wymyślić pretekst, żeby już nie iść dalej).

Na szczycie wzgórza czeka na nas nagroda: gigantyczny, 24-metrowy posąg siedzącego Buddy Gautamy na lotosowym tronie. Widoczny z wielu części miasta, ten posąg jest nie tylko symbolem Long Son, ale też Nha Trang jako całości.

#wietnam #nhatrang #nhatrangzdzieckiem #świątyniawnhatrang #wakacjewwietnamie
Po dotarciu kolejką linową (tak, tą jedną z na Po dotarciu kolejką linową (tak, tą jedną z najdłuższych nad wodą – 3,3 km), stajemy na ziemi Hon Tre i mamy ochotę krzyknąć „wow”. 
Palmy, szerokie chodniki, perfekcyjnie ułożona kostka i uśmiechnięta obsługa w firmowych uniformach. Ale zaraz… Gdzie ci wszyscy ludzie? Mimo popularności miejsca, wydaje nam się, że spacerujemy po lekko opustoszałym planie filmowym.

Po jakimś czasie spędzonym w kraju, gdzie skutery to przedłużenie nóg, a przepisy ruchu drogowego są raczej sugestią a nie regułą, Hon Tre jawi się nam jako dziwna, niemal surrealistyczna oaza. Wyobraź sobie – ani jednego skutera! Żadnych trąbiących klaksonów, żadnego ryzyka, że wjedzie w Was skuterzysta, który jednocześnie rozmawia przez telefon, wiezie dwie osoby oraz kurczaka w klatce. W zamian dostajemy chodniki. Tak, chodniki – i to takie, po których naprawdę można chodzić.

Nie ma się co oszukiwać – Hon Tre to miejsce, gdzie ryzyko zostało wyeliminowane do zera. Chcesz przejść przez ulicę? Proszę bardzo, nie ma ulic. Masz ochotę na dreszczyk emocji? Musisz poszukać go w parku rozrywki VinWonders, bo spacerując po wyspie, możesz co najwyżej potknąć się o własną nogę.

Hon Tre to Wietnam na sterydach – piękny, idealny, ale trochę… sztuczny:)

#wietnam #wietnamzdzieckiem #wyspawietnam #nhatrangatrakcje #hontre #hontre
Instagram

Dołącz do naszej grupy na FB: Tanie loty i wczasy – same rarytasy :)

grupa na fb
© 2025 Okulary Na Świat | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme