Cztery dni w Ho Chi Minh City z dzieckiem? Genialny pomysł! Kto by nie chciał spędzić czasu w wietnamskiej metropolii, gdzie uliczny hałas, tłok i egzotyczne potrawy mogą być idealnym tłem dla rodzinnej sielanki? Oczywiście, każdy rodzic marzy o tym, by w samym sercu miasta, gdzie skuterów jest więcej niż mieszkańców, spróbować wciągnąć przedszkolaka w wir lokalnych atrakcji. Dla nas Sajgon był bazą wypadową do zobaczenia Delty Mekongu – delta była naszym MUST-SEE! Nie chcieliśmy się skupiać na głównych i komercyjnych atrakcjach, wybraliśmy te mniej znane. One sprawiły, że Ho CHi Minh City z dzieckiem okazało się dobrym pomysłem.
Przespaceruj się po Sajgonie odkrywając jego MUST-SEE
-
Katedra Notre-Dame i Poczta Centralna
Te kolonialne perły zaprojektowane przez Francuzów przyciągają pięknem i historią. Warto wejść do Poczty Centralnej – wciąż funkcjonuje jako urząd pocztowy.
Pro Tip: jeśli planujesz wysłać większą ilość kartek, kup je w mieście – przy poczcie są droższe (od 9 zł za sztukę).

-
Book Street (Nguyen Van Binh Street)
Ta urokliwa uliczka to raj dla miłośników książek. Znajdziesz tu zarówno współczesne tytuły, jak i unikalne wydania, wiele dostępnych w języku angielskim. Świetne miejsce na spokojny spacer z kawą w ręku.
-
Pomnik Ho Chi Minha
Ikoniczny symbol miasta i hołd dla założyciela współczesnego Wietnamu.
-
Muzeum Pozostałości Wojennych
Poruszające miejsce, które przedstawia historię wojny w Wietnamie. Z naszej trójki tylko Adrian był w środku.
-
Pałac Zjednoczenia (Reunification Palace)
Historyczne miejsce, które odegrało kluczową rolę podczas wojny w Wietnamie. Jego wnętrza przypominają wehikuł czasu – przenoszą prosto do lat 70.
-
Saigon Skydeck (Bitexco Financial Tower)
Gdybyśmy nie mieli mieszkania zlokalizowanego w centrum na 22 piętrze, to napewno zajrzelibyśmy na SkyDeck. Widok na miasto z 49. piętra podobno zapiera dech w piersiach! Cena: ok. 40 zł.
Bądź otwarty na wietnamskie smaki – spróbuj lokalnej kuchni
-
Resrauracja wegetariańska Tệm Mì Chay Sôi Sôi
W jeden dzień na późny lunch wybraliśmy tajwańską wegańską restaurację Tệm Mì Chay Sôi Sôi (słowo „Chay” po wietnamsku oznacza „bezmięsny”). Jest mała, ale serwuje przepyszne jedzenie w bardzo przystępnych cenach (zupy za ok. 10 zł!).
Uwaga na Tłumacza Google – Przeglądając menu, Tłumacz przetłumaczył nam danie „Cha Nam Chien” jako „sajgonki”. To dokladnie to, czego chcieliśmy – sajgonki w Sajgonie. Złożyliśmy zamówienie i z niecierpliwością czekaliśmy na naszą wymarzoną przekąskę. Wyobrażaliśmy sobie chrupiące ruloniki z aromatycznym nadzieniem, zanurzane w słodko-kwaśnym sosie. Kelner przyniósł nasze danie, ale na stole zamiast sajgonek pojawiły się… smażone grzyby!
Grzyby były bardzo smaczne.
Sajgonki zjedlismy dzień później w Delcie Mekongu 
Adres restauracji: 14 Đ. Số 41, Phường 6, Quận 4, Hồ Chí Minh 700000, Wietnam
-
Lokalne owoce
Poniżej gwiazdy tropików
. Zacznijmy tę smakowitą podróż od arbuza i obierzmy trasę zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
1. Arbuz – klasyka, ale za to jaka! Soczysty, czerwony i idealnie słodki. W tym upale Wietnamczycy wiedzą, że arbuz to jak prysznic w formie jedzenia – natychmiastowe orzeźwienie:)
2. Ananas – wyglądający jak rzeźbiarskie dzieło sztuki.
3. Mango – to mango tak dojrzałe, że aż pachnie słońcem.
4. Jackfruit (chlebowiec) – te żółte kawałki to coś pomiędzy gumą balonową a owocem.
5. Papaja – kto by pomyślał, że owoc może smakować tak delikatnie?
6.Longan (smocze oko) na środku – małe kulki, które wyglądają niepozornie, ale kryją cudownie soczysty miąższ.
Na środku znalazła się też mała miseczka z przyprawą – sól i chili do owoców! Może brzmi dziwnie, ale wierzcie nam, to kulinarny game-changer.
Sajgon dla kociarzy – odkryj urok Kocich Kawiarni
-
Napij się kawy i pograj w szachy w Hạt Cà Lăn
Podczas naszych podróży zawsze szukamy miejsc, które spodobają się całej rodzinie – bywa to czasami trudne:). Dzisiaj trafiliśmy do kociej kawiarni w sercu Ho Chi Minh – Hạt Cà Lăn! Nasz mały fan kotów był zachwycony, a my również znaleźliśmy chwilę wytchnienia w tym spokojnym zakątku miasta.
Jak tam trafić?
To nie lada wyzwanie! Choć znamy dokładny adres, to nie jest łatwo ją znaleźć. Kiedy mapy Google mówią, że jesteśmy na miejscu, musimy jeszcze wejść w małą uliczkę Hem 71, iść do jej końca, a następnie wspiąć się po żółtych schodach. I voilà – wkraczamy do małej, klimatycznej kawiarni, gdzie od razu czuć ciepło domowego zacisza.
Co czeka na Was w środku?
Dwa urocze koty, które chętnie dotrzymują towarzystwa (o ile akurat nie śpią
). Na półkach znajdziecie książki wietnamskie i angielskie, gry planszowe, kostkę Rubika i inne drobne atrakcje – idealne na chwilę relaksu.
Menu jest proste, ale dla miłośników kawy – idealne. Ceny kaw wahają się od 30.000 do 60.000 VND (5-10 PLN). My postawiliśmy na lokalną kawę wietnamską. Co ciekawe, właściciele – młode małżeństwo – sami wypalają swoje ziarna, dzięki czemu napój jest pełen aromatu i wyjątkowego smaku.
Jeśli szukacie miejsca w Sajgonie, gdzie możecie odpocząć od miejskiego zgiełku, wypić świetną kawę i nacieszyć się towarzystwem kociaków, to Hạt Cà Lăn jest strzałem w dziesiątkę!
-
Odwiedź najstarszą kocią kawiarnię w mieście – CAFTE
Ho Chi Minh szybko zyskało w naszym domu nową nazwę: Koci Minh.
Wszystko za sprawą kilku kocich kawiarni, które odkryliśmy w promieniu zaledwie 2,5 km od naszego mieszkania. Na mapie wyglądało to na spacerowy dystans, ale w praktyce szalony ruch uliczny sprawił, że zamiast ryzykować, wybraliśmy Graba.
CATFE to najstarsza kocia kawiarnia w mieście, która działa już od kilku lat. Już po przekroczeniu progu widać, że to miejsce stworzone z myślą o kotach i ich fanach. Kawiarnia zajmuje aż trzy piętra, a każde z nich to osobny świat.
Na jednym piętrze znajduje się kocie spa, gdzie futrzaki mogą liczyć na prawdziwe chwile relaksu. Jest też koci hotel. Na całej przestrzeni koty bawią się, odpoczywają i, jak to koty, od czasu do czasu strzelają „focha” na współlokatorów.
W CATFE mieszka ponad 20 kotów. Każdy z nich ma swój charakter i ulubione zajęcia – niektóre uwielbiają pozować do zdjęć, inne wolą obserwować gości z dystansu. Jednak najważniejsze jest to, że mają tu naprawdę świetne warunki – dużo przestrzeni, zabawki i przede wszystkim ludzi, którzy troszczą się o ich komfort.
Wstęp do Catfe kosztuje 98 000 VND (około 15 PLN). W tej cenie można spędzić tyle czasu, ile się chce, w towarzystwie kotów, a dodatkowo otrzymujemy nielimitowane przekąski i napoje.
Adres: 19 Nguyen Thi Minh Khai Street Ben Than, District 1, Ho Chi Minh City Vietnam
-
Napij się kawy z mruczeniem w tle w BaoBei – Coffee & Art
Jesteśmy w Ho Chi Minh kilka dni próbując przetrwać w gąszczu skuterów, chodników zajętych przez wszystko (tylko nie pieszych), i klaksonów samochodów, które brzmią jak narodowa orkiestra.
W końcu podejmujemy decyzję: wyjeżdżamy do Nha Trang. Ale zanim to nastąpi, potrzebujemy jeszcze jednej kawy. Takiej na pożegnanie, z mruczeniem w tle.
Naszym ostatnim przystankiem w tym chaosie jest m BaoBei – Coffee & Art. To miejsce, w którym kawa, koty i sztuka spotykają się pod jednym dachem, a kreatywność unosi się w powietrzu równie gęsto, co zapach świeżo parzonej cà phê – wietnamskiej kawy z mlekiem skondensowanym.
W środku jest przytulnie i artystycznie – kilka stolików, nowoczesne dekoracje, kilka gier planszowych porozrzucanych tu i ówdzie. Jednak to, co wyróżnia BaoBei, to możliwość samodzielnego malowania ceramiki. Dostajesz figurkę, farby, pędzle i możesz oddać się twórczej ekspresji.
Ceny? Bardzo przyjazne. Kawy i herbaty kosztują od 28 000 do 43 000 VND (ok. 5-7 PLN), a przekąski – od 30 000 do 89 000 VND (ok. 5-15 PLN).
W menu jest m. in. Bubble Tea… i frytki (dobra wiadomość dla stęsknionego za europejskim jedzeniem 6-latka :)).
Do kawiarni przychodzą głównie studenci, którzy szukają chwili wytchnienia w tym szalonym mieście.
A koty? Są tu, by upewnić się, że czujesz się jak u siebie – pod warunkiem, że zapamiętasz, kto tu naprawdę rządzi:)
Adres: 26/1 Đ. Bến Vân Đồn, Phường 13, Quận 4, Hồ Chí Minh, Wietnam
Wybierz się na wycieczkę do Delty Mekongu
-
Popływaj wąską łódką kanałami Mekongu
Kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy zdjęcia Delty Mekongu, mieliśmy jedno skojarzenie: katastrofa sanitarna.
Brązowa woda? Od razu wyobrażaliśmy sobie kolonie ameb i mutanty bakterii pływające w tej rzece.
Okazuje się jednak, że ten brązowy kolor to nic innego jak efekt naturalnych procesów. Mekong to potężna rzeka, która płynie przez sześć krajów, zanim dotrze do Wietnamu. Po drodze niesie ze sobą miliony ton osadów. To drobinki ziemi, gliny i piasku, które powstają w wyniku erozji brzegów i dna rzeki. Gdy Mekong wkracza do swojej delty, woda zwalnia, a osady osiadają na dnie – to one nadają rzece charakterystyczny brązowy odcień.
I co najważniejsze – te osady to życie! Dzięki nim ziemia w delcie jest jedną z najżyźniejszych na świecie. To tutaj rosną hektary ryżu, bujne sady pełne mango, smoczych owoców i kokosa wodnego. Bez tego naturalnego procesu Delta Mekongu nie byłaby tym, czym jest dziś – jednym z najpiękniejszych i najbardziej tętniących życiem regionów w Wietnamie.
Jak dotarliśmy do Delty Mekongu z HCMC?
Wybraliśmy się na zorganizowaną wycieczkę z racji ograniczonego czasu, jaki mieliśmy w Wietnamie. Cena? Bardzo przystępna, a w pakiecie było kilka atrakcji – rejs po kanałach, wizyta w fabryce cukierków kokosowych, lokalny obiad i przystanek w świątyni. Link do wycieczki, którą zarezerwowaliśmy jest TUTAJ.
Czy byliśmy zadowoleni?
Tak, choć gdybyśmy mieli wybór, spędzilibyśmy więcej czasu na leniwym pływaniu wąskimi kanałami delty, pod baldachimem palmowych liści. Wąskie łodzie, spaaaaaaaaaokojna woda i sielski krajobraz to kwintesencja uroku Mekongu. Fabryka kokosowych słodyczy czy świątynia były ciekawe, ale nie miały tej samej magii.
-
Zobacz świątynięVĩnh Tràng
Podróżując po Azji Południowo-Wschodniej, często odwiedzamy świątynie. Dla nas to coś więcej niż tylko obowiązkowy punkt w przewodniku. To chwila wytchnienia, odpoczynku od zgiełku codzienności (a ta codzienność z klaksonami i skuterami w Sajgonie to istne szaleństwo!)
Świątynia Vĩnh Tràng w Delcie Mekongu to miejsce, które trochę przeobraziło nasze tymczasowe wyobrażenie o buddyjskich świątyniach.
Jeśli byliście kiedyś w Tajlandii, na pewno znacie te złote kopuły, bogate zdobienia i posągi Buddy, które często wyglądają jakby właśnie wyszły z salonu jubilerskiego. Waty w Tajlandii są wręcz przesycone przepychem – lśnią złotem, błyszczą kryształami i są tak imponujące, że nie wiesz, gdzie patrzeć.
A Vĩnh Tràng w Wietnamie? Zupełnie inna bajka. Tutaj wszystko jest bardziej… swojskie. Nie znajdziecie tyle złota, ale za to zobaczycie wyjątkowe połączenie stylów – od tradycyjnych wietnamskich zdobień, przez chińskie smoki, aż po europejskie witraże (!). Wygląda to trochę jak świątynia, która postanowiła przejechać się po całej Azji i Europie, zbierając inspiracje po drodze 🙂
A co z Buddą? No cóż, w Vĩnh Tràng też jest ich kilku – ale to nie są posągi z podręcznika o idealnej symetrii.
• Uśmiechnięty Budda z brzuchem jak po solidnym obiedzie, który siedzi sobie wygodnie, jakby właśnie rozkoszował się popołudniową sjestą.
• Leżący Budda, który wygląda bardziej jakby relaksował się na hamaku, niż osiągał nirwanę.
Nie ma tu pompatycznej powagi, jest za to coś, co od razu poprawia humor – uśmiech, swoboda i luz.
My odwiedziliśmy tę świątynię podczas wycieczki do Delty Mekongu. Link TUTAJ.